• Start
  • Wiadomości
  • Grafolog z UW: Wałęsa w trzy dni zmienił pismo?! IPN jest w błędzie!

Grafolog z UW: Wałęsa w trzy dni zmienił pismo?! IPN jest w błędzie!

Jan Widacki, pełnomocnik Lecha Wałęsy, na konferencji prasowej w Krakowie: - Wałęsa w roku 1970 nie mógł najpierw mieć pisma wyrobionego, a trzy dni później nieudolnego! Poza tym opinia Instytutu Sehna z Krakowa zawiera nieuprawnione wnioski z uwagi na szczupłość materiału porównawczego!
11.05.2017
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

Lech Wałęsa 7 lutego 2017 w ECS namawiał dziennikarzy, żeby pomyśleli logicznie: dlaczego rzekomy agent SB miałby rozmontować system, któremu niby wiernie służył?

W czasie konferencji prasowej, która odbyła się w czwartek, 11 maja, w Krakowie, mecenas Jan Widacki, pełnomocnik Lecha Wałęsy, przedstawił nową ekspertyzę grafologiczną materiałów z tzw. teczki Kiszczaka, sporządzoną przez prof. Piotra Girdwoynia z Katedry Kryminalistyki na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Warszawskiego.

Prof. Girdwoyń stwierdza, że wcześniejsza opinia Instytutu Sehna z Krakowa zawiera nieuprawnione wnioski kategoryczne. Do wyciągnięcia takich wniosków nie było podstaw z uwagi na szczupłość materiału porównawczego.  

Widacki: - Teksty, które powstawały w latach 70. porównywano z tekstami z lat 80., 90., a nawet z lat 2003-16, co z punktu widzenia kryminalistyki większego sensu nie ma! Zatem wszystkie wnioski kategoryczne, wyciągnięte przez Instytut Ekspertyz Sądowych im. Jana Sehna, są nieuprawnione. Jest bardzo mało materiałów pochodzących od Lecha Wałęsy z lat 70., a to byłby prawidłowy materiał porównawczy i dopiero dysponując takim materiałem można by się pokusić o wydawanie opinii kategorycznych.

Co ciekawe, w swojej analizie prof. Girdwoyń porównał właśnie dwa dokumenty z grudnia 1970 r: zobowiązanie do współpracy z 21 grudnia i odręczną notatkę z 24 grudnia. Z analizy prof. Girdwoynia wynika, że zobowiązanie z 21 grudnia sporządzono pismem powstałym "w szybkim tempie i charakteryzującym się wysokim stopniem wyrobienia", a notatka z 24 grudnia to pismo o "niskiej klasie, niewyrobione, charakterystyczne dla osoby, która pismem ręcznym posługuje się okazjonalnie". 

Zatem jeśli Wałęsa w grudniu 1970 r. miał pismo niewyrobione, jak na prostego robotnika przystało, to nie byłby w stanie sporządzić 21 grudnia zobowiązania napisanego pismem o klasę wyższym, równym, bezbłędnym.  

Instytut Sehna w ogóle takiego porówania tych dwóch notatek z lat 70. nie dokonał! Dlaczego? 

Widacki: - Logiczny wniosek prowadziłby do uznania, iż oba dokumenty napisały dwie różne osoby, o różnym wykształceniu, o różnym zawodzie, różnych nawykach pisarskich. Z reguły tak jest, że ktoś, kto ma krótki okres edukacji, niskie wykształcenie, pracuje fizycznie, nie ma nawyku pisania, pisze pismem niskiej klasy. Natomiast ktoś, kto dużo pisze, ma pismo znacznie bardziej wyrobione, czyli wyższej klasy.

Opinia prof. Piotra Girdwoynia została już przesłana do śledczych z białostockiego oddziału IPN, który prowadzi postępowanie w sprawie byłego prezydenta. Śledztwo dotyczy podejrzenia fałszowania przez SB dokumentów dotyczących Lecha Wałęsy. Były prezydent ma w nim status pokrzywdzonego. Śledztwo IPN nie dotyczy kwestii ewentualnej współpracy Wałęsy z SB.

Przypomnijmy, że w lutym tego roku eksperci Instytutu Ekspertyz Sądowych im. Jana Sehna z Krakowa przedstawili w siedzibie IPN w Warszawie swoją analizę dokumentów z tzw. teczki Kiszczaka. Szefowie IPN, na czele z prezesem Jarosławem Szarkiem, stwierdzili wtedy kategorycznie: "Wałęsa donosił i brał za to pieniądze!" Miały o tym świadczyć rzekomo autentyczne donosy Wałęsy, zobowiązanie do współpracy oraz pokwitowania odbioru pieniędzy. Wszystko podpisane przez TW o pseudonimie “Bolek”. IPN uznał wtedy sprawę rzekomej współpracy Wałęsy z SB za zamkniętą.  

Widacki: - Teraz prokurator IPN ma dwie opinie i musi je zestawić. 

Lech Wałęsa powtarza, że nigdy nie współpracował z SB, nawet w latach 1970-72, i żadnego zobowiązania, ani donosów nie pisał. Wałęsa uważa, że papiery na niego zostały sfałszowane w PRL przez esbeckich specjalistów, żeby go zdyskredytować. W tym samym celu zostały teraz wyciągnięte przez PiS i IPN - żeby zniszczyć jego legendę przywódcy Solidarności. 

TV

120-letnia kamienica jak nowa