• Start
  • Wiadomości
  • Gdańska Organizacja Turystyczna: dużo tracimy na przymknięciu ruchu dla gości z Kaliningradu

Gdańska Organizacja Turystyczna: dużo tracimy na przymknięciu ruchu dla gości z Kaliningradu

Rosną straty finansowe i niezadowolenie z powodu zamknięcia przez PiS ruchu przygranicznego z Kaliningradem. Powody do narzekań mają głównie województwo warmińsko-mazurskie i Trójmiasto. Rząd powołuje się na kwestie bezpieczeństwa - tyle, że kontrole graniczne są dokładnie takie, jak wcześniej! Parlamentarzyści PO zbierają podpisy na rzecz przywrócenia sytuacji sprzed 1 lipca 2016 r.
21.08.2016
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

Bilans handlowy MRG był wybitnie korzystny dla Polski. Tam jeździli głównie mieszkańcy przygranicznych powiatów - po tanie paliwo i papierosy (Nz). Rosjanie tłumnie przyjeżdżali do Trójmiasta, gdzie robili zakupy i korzystali z usług, zostawiając setki milionów złotych.

Gdańska Organizacja Turystyczna (GOT) podaje, że przez trzy lata funkcjonowania małego ruchu granicznego, przychody polskich terenów objętych umową wyniosły ponad 900 milionów złotych. W 2013 użytkownicy MRG wydali łącznie 217,7 mln zł, w 2014 – 409,7 mln, a w 2015 – 285,9 mln.

GOT wylicza, że w 2015 roku Rosjanie stanowili średnio 6% turystów i odwiedzających Gdańsk, a w pierwszych trzech miesiącach 2016 roku Rosjanie stanowili 8,2% wszystkich przyjeżdżających, co oznacza wzrost o 3 punkty procentowe w porównaniu do analogicznego okresu 2015 roku. Pozwala to przewidywać, że w dalszej części roku zainteresowanie ofertą Gdańska wśród Rosjan mogło dalej rosnąć, zakładając dalsze funkcjonowanie ruchu przygranicznego, bowiem  55% Rosjan odwiedzających Gdańsk przyjeżdżało tu właśnie w ramach umowy o małym ruchu granicznym.

Czytaj: Marszałek Borusewicz: premier Szydło odpowiedzialna za likwidację małego ruchu granicznego

Obywatele Federacji Rosyjskiej wydawali w Gdańsku najczęściej pomiędzy 201 a 1000 zł, co stanowi istotny dochód dla lokalnych przedsiębiorców oraz całego miasta. Specyfika ich podróży, które są zorientowane głównie na zakupy oraz korzystanie z gastronomii, również wskazuje na ekonomiczne znaczenie tej grupy dla Gdańska. Jeśli więc będzie ich w Gdańsku nawet o 50 procent mniej, a może tak być, oznacza to wymierne straty finansowe dla miasta.  


Co się stało, że zamknęli?

Przypomnijmy, że mały ruch graficzny (tzw. MRG) między północnymi województwami Polski - w tym Pomorskiem - a obwodem kaliningradzkim, należącym do Feredracji Rosyjskiej został 1 lipca zawieszony jednostronnie przez przez stronę polską, na czas szczytu NATO w Warszawie i Światowych Dni Młodzieży. Stało się tak na wniosek ministra spraw wewnętrznych i administracji w rządzie PiS, Mariusza Błaszczaka.

Rząd polski mówił wtedy, że chodzi o bezpieczeństwo. 

Jednak po ŚDM mały ruch graniczny nie został przywrócony. Dlaczego? Dalej chodzi rzekomo o bezpieczeństwo. Jak niedawano tłumaczył w Radiu Gdańsk wiceminister kultury i poseł PiS Jarosław Sellin "jestem członkiem rządu, ale nie dociekam. Myślę, że służby coś takiego wiedzą, że na razie tego ruchu nie przywracają". 

Nie wiadomo jednak, co konkretnie służby miałyby wiedzieć. 

Mapa przedstawiające przygraniczne polskie powiaty, które najwięcej korzystały na MRG. Gdańsk był największym beneficjentem, jako główny na tym terenie ośrodek handlu i usług.

Mariusz Błaszczak, minister spraw wewnetrznych w rządzie PiS, wytłumaczył: -  Podczas szczytu NATO strona rosyjska wypowiadała się agresywnie wobec Polski. Obwód królewiecki [kaliningradzki - red.] jest zmilitaryzowany, ostatnio zmienił się gubernator. Jest to człowiek z bliskiego otoczenia prezydenta Rosji, mówi się o nim „były ochroniarz Putina”.

Czytaj: Minister Błaszczak nie pozostawia złudzeń, co do przyszłości małego ruchu granicznego z Kaliningradem

Skutki decyzji rządu PiS są jednak wymierne. To straty finansowe. Chodzi o zwykłych obywateli, mały i duży handel, zarówno małe sklepiki przygraniczne, jak i duże sklepy sieciowe w Gdańsku, chodzi też o turystykę, restauracje, hotele, małe i średnie firmy, branżę kosmetyczną, nawet medyczną!

Co do Polaków odwiedzająych obwód kaliningradzki: przekraczali granicę głównie po to, by kupić tanią benzynę i papierosy. Teraz nie pojadą.    

Coraz więcej głosów protestu

Przywrócenia małego ruchu granicznego z obwodem kaliningradzkim domagają się od rządu RP parlamentarzyści Platformy Obywatelskiej. Organizowane są przez nich spotkania z mieszkańcami Pomorza, Warmii i Mazur, na których ludzie podpisują się pod petycją do premier Beaty Szydło.

Małgorzata Chmiel, posłanka PO z Gdańska, zabiega o przywrócenie ruchu przygranicznego. Ostatnio uczestniczyła w konferencji prasowej, która dotyczyłą tego tematu. Podpisała też interpelacje poselską.  - Mam nadzieję, że wspólny protest z samorządami województw pomorskiego i warmińsko - mazurskiego spowoduje zastanowienie się, czy straty finansowe dla nas w branży turystycznej, usługowej, handlowej, oferty kulturalnej nie są zbyt wysokie, a powód enigmatyczny - mówi Chmiel.

Poseł Małgorzata Chmiel, gdańszczanka, była radna Rady Miasta Gdańska.

- W kwestii bezpieczeństwa chciałabym podkreślić, że umowa o Małym Ruchu Granicznym powodowała możliwość przemieszczania się Polaków i Rosjan bez konieczności zakupu wizy (60 euro). Nie powodowała natomiast likwidacji kontroli przez Straż Graniczną i Służbę Celną, gdyż Rosja nie jest w strefie Schengen - dodaje Chmiel. - Tak więc niezależnie od ruchu bezwizowego kontrola bezpieczeństwa jest taka sama. Pytanie, dlaczego więc minister Błaszczak chce utrudnić życie Polakom i Rosjanom i narazić Polaków na dalsze, duże straty finansowe?

Przypomnijmy, że mały ruch graniczny między obwodem kaliningradzkim a terenami przygranicznymi w Polsce (województwo pomorskie i warmińsko -mazurskie), został zaakceptowany obustronną umową między Polską a Rosją 4 lata temu. Umożliwiał on Polakom i Rosjanom łatwe i tanie podróżowanie. Nie powodowało to likwidacji kontroli  granicznej i celnej. Powodowało tylko tańsze, bezwizowe podróżowanie.

Przez 4 lata na licznych odwiedzinach Rosjan korzystały polskie restauracje, hotele, muzea, galerie handlowe, usługi.

Małgorzata Chmiel: - Po  ŚDM został przywrócony Mały Ruch Graniczny z Ukrainą. A z Kaliningradem nie! Minister Błaszczak nie zamierza tego zrobić, tłumacząc to enigmatycznie, względami bezpieczeństwa, bez konkretnego wyjaśnienia. Tak można uzasadnić każdą decyzję! A przecież ponad czteroletnie funkcjonowanie umowy z obwodem kaliningradzkim udowodniło, że obawy są bezpodstawne. Nie zanotowano zdarzeń zagrażających bezpieczeństwu Polaków. Było dokładnie odwrotnie: intensyfikacja kontaktów przyczyniła się do obalenia negatywnych stereotypów po obu stronach. Sympatia i życzliwość była prawdziwa. W ubiegłym roku polskie regiony przygraniczne odwiedziło 1,3 miliona Rosjan!

Czytaj: Mały ruch graniczny z Kaliningradem. Marszałek województwa pisze do dwóch ministrów i pyta: - Dlaczego?

- To duża strata dla województwa pomorskiego i warmińsko-mazurskiego - kontynuuje Chmiel. - Tylko w 2015 roku Rosjanie wydali około 300 milionów złotych w samym woj. pomorskim. To strata nie tylko dla dużych galerii handlowych. Dla biedniejszych polskich miejscowości był to jedyny sposób na utrzymanie! Poza tym odwiedzający region Rosjanie, w tym także młodzież, chętnie korzystali z naszej oferty kulturalnej i turystycznej. To w oczywisty sposób przekładało się na promocję nie tylko regionów przygranicznych, ale też całej Polski. Oczywiście, po takim kroku Polski, Rosja też zawiesiła tę umowę ze swojej strony, mówiąc, że ją odwiesi, gdy Polska to zrobi. Kiedy to będzie możliwe?!


TV

Pracownicy magistratu oddali krew