Przed czwartym wyścigiem gdańszczanie przegrywali 8:10. Mieli szanse na zmniejszenie strat, o wygraną w czwartym biegu miał walczyć Renat Gafurow. Rosjanin już na pierwszym wirażu upadł.
- Dobrze wyszedłem ze startu, szybko dojechałem do prowadzącego Roberta Miśkowiaka, skontrowałem motocykl i przymknąłem gaz, żeby w niego nie uderzyć i upadłem - przypomina kapitan Renault Zdunek Wybrzeże.
Po szczegółowych badaniach w szpitalu okazało się, że zawodnik jest mocno poobijany, ale na szczęście nie ma złamań.
- Najbardziej bolą szyja i kark - przyznaje Gafurow. - Chciałbym potrenować już w piątek w Gdańsku i następnie pomóc drużynie w Rawiczu.
W niedzielę, 1 maja, gdańszczan czeka wyjazdowe spotkanie w Rawiczu z miejscowym Holistic-Polska, jedynym zespołem, który na razie nie objechał ani jednego meczu.
Czytaj także: