• Start
  • Wiadomości
  • Cud wigilijny. W Gdańsku nakarmili bezdomnych, a PiS pogodził się z PO

Cud wigilijny. W Gdańsku nakarmili bezdomnych, a PiS pogodził się z PO

Wigilia dla tysiąca bezdomnych i ubogich odbyła się po raz pierwszy w Zbrojowni. - Od kilku miesięcy nie dostaję wypłaty, więc pełna torba jedzenia to dla mnie magia - mówił młody mężczyzna. Obok jego żona bujała dziecko w wózeczku.
24.12.2016
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

Wigilijne zbratanie: Grzegorz Strzelczyk z PiS i Aleksandra Dulkiewicz z PO podczas wigilii dla potrzebujących

Andrzej Szydłowski, słynny gdański piekarz, opowiedział mi, że gdy w 1983 roku otwierał nową piekarnię przy ul. Słowackiego 37, poprosił lokalnego proboszcza, by wyznaczył dziesięć wielodzietnych, najuboższych rodzin w okolicy. - Ksiądz te rodziny wskazał, a ja przez kilka lat, do 1988 roku, dawałem im bony na chleb i ciasta, bo nie było ich po prostu na nie stać - wspomina Szydłowski. - Pewnego razu, w wigilię, chyba w 1984 roku, długa kolejka po chleb, a tu wchodzą dwie dziewczynki z laurką i podziękowaniami. Do dziś oczy mi się szklą na to wspomnienie.

Szydłowski nie ma wątpliwości, że trzeba pomagać ubogim. Robi to od zawsze. Podobnie jak Piotr Dzik, właściel pierogarni "U Dzika" i kilkunastu innych restauratorów z Gdańska i okolic, którzy od 25 lat organizują wigilie dla bezdomnych i ubogich.

I zawsze jest to samo: przychodzi ponad tysiąc ludzi: ludzi ze schronisk i ze śmietników, ale także tych, którzy mają co prawda swoje mieszkania, ale nie stać ich po prostu na duży posiłek wigilijny. Renta za niska, emerytura na mała, nie ma pracy, coś w życiu poszło nie tak, jak trzeba. Tu, dzięki Dzikowi, Szydłowskiemu i wielu innym, którzy nawet nie chcą przez skromność podawać swoich nazwisk, czekają na nich pierogi, żur, bigos, biała kiełbasa, surówki, ciasta, świeżutkie bochny chleba. Jedzenie, jak zwykle rozdają harcerki i harcerze ze szczepu Bór z Gdańska Śródmieścia. 

Dla niektórych to może być pierwszy ciepły posiłek od wielu dni, dla innych, zwłaszcza rodzin z dziećmi, to możliwość najedzenia się na miejscu, ale też wzięcia zapasów ze sobą do domu i urządzenia kolejnych świątecznych kolacji przez dwa dni. Zwłaszcza dzieci były zadowolone z tak pysznych posiłków.  

Tu co stolik, to bardziej tragiczna, smutna, historia. Niektórych zniszczyła, powiedzmy sobie szczerze, wódka, ale innych po prostu zły los. 

Zanim ubodzy zasiedli do jedzenia, podzieli się opłatkiem

Wspólnie wartości PO i PiS 

Na wigilii dla bezdomnych obecni byli wiceprezydenci Gdańska Piotr Kowalczuk i Piotr Grzelak (prezydent Paweł Adamowicz jest chory), przewodniczący Rady Miasta Gdańska Bogdan Oleszek z PO oraz wiceprzewodniczący RMG Piotr Czauderna z PiS.

Ksiądz Ireneusz Bradtke - proboszcz Bazyliki Mariackiej w Gdańsku mówił zwracając się między innymi do polityków: - Nasze pojednanie z Bogiem nie jest prawdziwe, jeśli między sobą jesteśmy pokłóceni.

Nie trzeba było długo czekać, żeby po tych słowach, Aleksandra Dulkiewicz, przewodnicząca klubu PO w Radzie Miasta wpadła w ramiona Grzegorza Strzelczyka, radnego PiS i byłego szefa klubu PiS w RMG.

Strzelczyk zadeklarował, że jeśli chodzi o niego, to od dawna, mimo różnych opinii, potrafi się porozumieć z ludźmi PO. Jest między nimi dialog, nie ma niechęci czy nienawiści. Dulkiewicz potwierdziła. Jest zrozumienie, chęć dogadania się. 

Okazało się więc, że takie wartości jak niesienie pomocy słabszym, potrzebującym, współczucie czy wspólna wiara są ważniejsze od podziałów politycznych. Przynajmniej w Gdańsku.

Później Piotr Kowalczuk podziękował Piotrowi Dzikowi za 25 lat organizowania wigilii dla bezdomnych. Politycy łamali się opłatkiem między sobą, ale też z ubogimi. Chodzili między stołami. Zaśpiewano wspólnie “Przybieżeli do Betlejem”.

Zrobiło się świątecznie...

TV

Kaszubi – tożsamość obroniona. Rozmowa z prof. Cezarym Obrachtem-Prondzyńskim