• Start
  • Wiadomości
  • Była minister kultury: - PiS chce MIIWŚ, bo musi zniszczyć dziedzictwo Tuska i PO

Była minister kultury: - PiS chce MIIWŚ, bo musi zniszczyć dziedzictwo Tuska i PO

Prof. Małgorzata Omilanowska to była minister kultury w rządzie PO premier Ewy Kopacz. Po obejrzeniu wystawy głównej Muzeum II Wojny Światowej tłumaczy, dlaczego jej zdaniem PiS chce zmienić władze muzeum w Gdańsku: - To część procesu "deplatformeryzacji" Polski, czyli pozbywania się ludzi, którzy byli związani z rządem PO-PSL.
27.02.2017
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

Małgorzata Omilianowska, była minister kultury, w MIIWŚ w otoczeniu Bronisława Komorowskiego, byłego prezydenta RP oraz prof. Pawła Machcewicza, dyrektora MIIWŚ

Sebastian Łupak: Udało się Pani zwiedzić  wystawę MIIWŚ. Wrażenia? 

Prof. Małgorzata Omilanowska: - Muzeum to wielki projekt. Byłam pod wielkim wrażeniem. Nie jest to model IKEA, gdzie na początku pobieramy koszyczek i idziemy w stadzie do kasy przez labirynt pomieszczeń. MIIWŚ to seria sal otwierających się na główną “szczelinę”, gdzie jest miejsce odpoczynku, oddechu i czas na refleksję. Można to muzeum oglądać nie w zadanej kolejności, tylko dobierając sobie kolejność tematów po swojemu. To ważne dla tych, którzy będą wracać do muzeum po raz drugi czy trzeci. Poza tym doskonały jest efekt wizualny, scenograficzny, który w kilku miejscach jest bardzo mocny, bo scenografia jest realistyczna, ale w większości sal scenografia jest dyskretna i nienachalna. Nie ma przerostu scenografii! Kolejny plus: wielowarstwowa narracja. Do tego mamy tu do czynienia z prawdziwymi przedmiotami, autentycznymi pamiątkami. To nie jest sztuczne, to nie jest wymyślone. I wreszcie: podoba mi się pacyfistyczna wymowa tej wystawy. Ja patrzę na to, jako wnuczka ludzi, którzy przeżyli wojnę i jako matka i babka kolejnych pokoleń, którym chciałabym tę wiedzę przekazać. Dla mnie to jest narracja idealna, bo ona ilustruje to, co słyszałam od moich dziadków i rodziców, a co chciałabym opowiedzieć moim dzieciom i wnukom o wojnie.
 

PiS mówi, że wystawa jest rzekomo za mało polska, a za to zbyt europejska, zbyt światowa...

- Zarzut, że to jest za mało polskie, może postawić tylko człowiek, który tej wystawy nie widział. Ta wystawa ma trzy wymiary: polski, europejski, ale też lokalny - pomorski, gdański, tam, gdzie jest to możliwe. Ta wystawa jest stworzona z myślą o Polakach i gościach z Europy, którzy będą mogli wpasować opowieść o wojnie w Polsce do własnej wiedzy o wojnie w ich krajach. Udało się połączyć płynnie doświadczenie polskie z doświadczeniem obcym. Obcokrajowcy łatwiej zrozumieją historię Polski, jeśli będą mieli możliwość dopasowania tego do swojej wiedzy, z którą przyjechali do Gdańska.
 

Powinno istnieć muzeum, które o wojnie mówi nowatorsko, inaczej niż wcześniejsze instytucje?

- Najgorsze, co mogę sobie wyobrazić, to fakt, że we wszystkich muzeach w Polsce opowiadalibyśmy o wojnie tak samo. Bo wtedy po co je robić?! Myślmy wielowątkowo! O II wojnie światowej opowiada już Muzeum Powstania Warszawskiego w Warszawie, Muzeum Żydów Polskich POLIN w Warszawie, Muzeum Schindlera w Krakowie. Po całej Polsce rozsiane są inne mniejsze muzea: obozowe, jak Auschwitz, czy czynu zbrojnego. Za chwilę będziemy opowiadać o wojnie także w nowym Muzeum Historii Polski i nowym Muzeum Wojska Polskiego budowanych na Cytadeli w Warszawie. To są gigantyczne muzea! Jeżeli komuś brakuje opowieści militarnej, zbrojnej, to w Muzeum Wojska Polskiego jest do tego najlepsze miejsce i nie ma powodu, żeby muzeum w Gdańsku było takie samo, jak to w Warszawie. Przy obecnej mobilności można obejrzeć jedno i drugie, opowiedzieć sobie historię czynu militarnego, historię polityczną w Warszawie, a w Gdańsku zobaczyć historię szarego człowieka w czasie wojny. Bo muzeum w Gdańsku to nie tylko opowieść o dziejach cywilów, ale także opowieść o szeregowych żołnierzach, szeregowych powstańcach. To jest historia zwykłego człowieka podczas wojny, a nie historia dywizji, batalionów i armii. W Gdańsku mówi się, czym jest wojna w jednostkowym doświadczeniu ludzkim.
 

Dlaczego PiS musi odbić MIIWŚ z rąk prof. Machcewicza i jego ludzi?

- Od roku i kilku miesięcy pod hasłem rzekomej “dekomunizacji” następuje tak naprawdę “de-platformeryzacja” Polski. PiS zwalnia generałów, zwalnia wszystkich ludzi, którzy zasłużyli się w czasach rządów PO-PSL. Nie ma to z dekomunizacją nic wspólnego. Tak samo jest z Muzeum II Wojny Światowej. To jest zaplanowana i zgłaszana przed wyborami inicjatywa redefinicji Muzeum II Wojny Światowej, jako muzeum powstałego w czasach rządów PO-PSL z inicjatywy Donalda Tuska. To jest niszczenie z przekonaniem dziedzictwa Tuska, bez myślenia, jaką to muzeum niesie ze sobą wartość.
 

Czy PiS będzie mógł wykorzystać Muzeum II Wojny Światowej do uprawiania swojej polityki historycznej, uczenia o historii tak, jak oni uznają za stosowne? Zawsze mogą przecież zdemontować salę o oblężeniu Leningradu, rosyjskich ofiarach wojny. Albo wyciąć film o bombardowaniu Drezna przez Aliantów...

- To trudne pytanie. Jeśli na czele muzeum stanie ideolog polityczny, to będzie miał niestety narzędzia prawne, żeby zmienić wszystko w tym muzeum. Co prawda, żeby zmienić wystawę główną, nowy dyrektor będzie musiał uzyskać zgodę wszystkich autorów, bo oni mają do niej prawa autorskie: graficy, scenarzyści, kompozytorzy, twórcy programów multimedialnych, autorzy tekstów.
 

Ani minister kultury Piotr Gliński, ani wiceminister Jarosław Sellin, nie byli w Muzeum II Wojny Światowej ani razu! Jak Pani sądzi, dlaczego? 

- Oglądanie tego muzeum postawiłoby panów ministrów w trudnej sytuacji. Musieliby podjąć konstruktywną krytykę, a ta jest bardzo trudna. Łatwiej jest coś negować, nie widząc tego. Wielu moich znajomych, którzy mają konserwatywne i prawicowe poglądy, i są elektoratem PiS, a którzy mieli okazję tę wystawę widzieć, są po stronie zwolenników muzeum!
 

Czego Muzeum II Wojny Światowej może nauczyć młode pokolenie?

- Młode pokolenie nie ogląda już filmów wojennych. Myśmy się wychowali na kultowych filmach wojennych z lat 60. i 70. Dla młodych wojna to gra “World of Tanks” czy zabawa w grupy rekonstrukcyjne. Dlatego budują fałszywy obraz wojny. Wierzą, że wojna to zabawa rekonstrukcyjna albo paintball, gdzie się jest trafionym, a potem wraca do domu. Mamy już pokolenie, które nie ma pojęcia, czym jest wojna! Dlatego każda próba pokazania im w nowoczesny sposób, a nie przez stary czarno-biały film, że wojna to ogromny dramat, jest bardzo dobra!

 

Małgorzta Omilanowska jest obecnie pracownikiem naukowym Uniwersytetu Gdańskiego oraz Instytutu Sztuki PAN. 


Czytaj i oglądaj także:

Muzeum II Wojny Światowej. Pierwsze opinie po Dniach Otwartych: "Robi wrażenie!" ZOBACZ naszą transmisję

Bronisław Komorowski do ministra kultury: - Uszanujcie MIIWŚ, jak my uszanowaliśmy Muzeum Powstania Warszawskiego

Sąd ponownie wstrzymuje połączenie Muzeum II Wojny Światowej z Muzeum Westerplatte i Wojny 1939. Co będzie dalej?



TV

120-letnia kamienica jak nowa