Budżet Obywatelski: mieszkańcy decydują

– Ciągle uczymy się tego Budżetu Obywatelskiego, chyba już nawet za długo. Mimo to widzę w nim bardzo dużo pozytywów – podkreśla Zbigniew Sobieszczański, przewodniczący Rady Dzielnicy Brętowo.
14.09.2015
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

Aktive Park na Przymorzu przy ul. Jagiellońskiej powstał dzięki Budżetowi Obywatelskiemu.

14 września, tuż po północy, rozpoczęło się głosowanie na projekty zgłoszone do trzeciej już edycji Budżetu Obywatelskiego w Gdańsku, który realizowany będzie w 2016 r. Poszczególne dzielnice – a przede wszystkim ich mieszkańcy – za sprawą BO zyskują m.in. nowe place zabaw, wyremontowane chodniki i atrakcyjne miejsca rekreacji. Nie byłoby tego bez zaangażowania w sprawy miasta. Lokalni aktywiści twierdzą nawet, że dzięki Budżetowi Obywatelskiemu gdańszczanie bardziej się integrują. Co ważne, to oni osobiście decydują, gdzie i co ma zostać zrealizowane dzięki publicznym środkom.

Nie chcą marnować pieniędzy

– Ludzie bardzo sobie chwalą u nas wyremontowane chodniki, ale dzielnica ma, oczywiście, wiele innych potrzeb. Do przyszłorocznej edycji zgłosiliśmy np. modernizację placu zabaw obok Leśnej Góry – przyznaje Zbigniew Sobieszczański.

Wspomniany plac zabaw niszczeje od kilku lat. Jak mówi przewodniczący Rady Dzielnicy Brętowo, wcześniej bezskutecznie szukano środków na jego modernizację. Niedawno udało się znaleźć prywatnego sponsora, który ogrodził ten teren. Teraz potrzebne są pieniądze na wyposażenie samego placu. O tym, czy i jaki nowy sprzęt jest tu faktycznie potrzebny, zdecydują sami mieszkańcy.

Sobieszczański krytycznie patrzy na niektóre decyzje swoich sąsiadów z dzielnicy. W poprzedniej edycji BO zgodzili się oni na remont chodnika przy ul. Niedźwiednik. Pomysłodawcy nie określili, o który dokładnie odcinek chodzi, a skończyło się na tym, że wyremontowano tę część, z której prawie nie korzystają piesi. Dziś regularnie... parkują tam samochody.

– Uważam, że zmarnowaliśmy tu pieniądze. Za wydaną kwotę można było wyremontować inny odcinek, który faktycznie służy przechodniom. To dla nas nauka na przyszłość, by bardziej konkretyzować zgłaszane do BO projekty – ocenia Sobieszczański.

Mirosław Pająkowski jest członkiem Rady Dzielnicy Ujeścisko-Łostowice. Na nasze pytanie, czy na jego terenie mieszkańcy też zgłaszają potrzebę np. remontu chodników, Pająkowski uśmiecha się i zapewnia, że nie, ponieważ tutaj w wielu miejscach jeszcze chodników w ogóle nie ma. Te są potrzebne, ale jak się okazuje, niektórym gdańszczanom marzy się tutaj także dzielnicowy dom kultury – zbudowany dosłownie od podstaw, bo planują wybudować cały obiekt. Taki projekt zgłoszono. Radny Pająkowski widzi też minusy, które, jego zdaniem, należy poprawić. A chodzi np. o system głosowania. Głos oddać można jedynie elektronicznie, co okazuje się dużą barierą zwłaszcza dla osób starszych.

– Potrzebny jest PESEL i adres mailowy. Tego drugiego starsze osoby, 70- czy 80-letnie, zazwyczaj nie mają, dlatego kiedy przychodzą na dyżury naszych radnych, my musimy im specjalnie te maile zakładać. Wiem, że pomóc mogą im także urzędnicy, ale to niepotrzebne utrudnienie dla seniorów – uważa Pająkowski.

W tym roku wprowadzono kilka zmian w ramach głosowania na BO. Jedną z najistotniejszych jest to, że głosować można na projekty zgłoszone w poszczególnych dzielnicach Gdańska, a nie okręgach wyborczych, jak miało to miejsce w dwóch dotychczasowych edycjach. Zdania na temat tego, czy to rozwiązanie jest lepsze, są podzielone. Mirosław Pająkowski uważa, że mniejsze dzielnice na tym stracą. Odmienne zdanie na ten temat ma z kolei Ewa Lieder, przewodnicząca Rady Dzielnicy Wrzeszcz Dolny i jedna z inicjatorek wprowadzenia Budżetu Obywatelskiego do Gdańska. Obecnie walczy ona o mandat poselski.  

Inspiracja przyszła z kurortu

Lieder podkreśla, że to Sopot, który jako pierwsze miasto w Polsce wprowadził u siebie Budżet Obywatelski, zainspirował gdańskich aktywistów. Ona sama wierzy w skuteczność konsultacji społecznych.

– Jeżeli 21 radnych dzielnicy podejmie jakąś decyzję, to uważam, że nie jest to wystarczające – podkreśla Lieder. – Bo oni mogą się mylić. Jestem zdania, że jeśli na głosowanie przyjdzie tylko 400 osób z konkretnej dzielnicy, to i tak ci ludzie lepiej wiedzą, czego im potrzeba w ich najbliższej okolicy. Wiedzą lepiej niż ci radni, którzy mogą mieszkać przy innych ulicach.

BO, jej zdaniem, sprawia, że mieszkańcy stają się bardziej odpowiedzialni za swoje najbliższe otoczenie. Jako przykład podaje plac Biskupa O'Rourke'a w Gdańsku-Wrzeszczu. Przez lata był to zaniedbany „zarośnięty" zielony teren, ulubione miejsce miłośników „browara pod chmurką". Zwykli mieszkańcy omijali plac szerokim łukiem. Po tym, jak postawiono tu urządzenia do zabawy dla najmłodszych i ławki, miejsce okazało się przyjazne dla wszystkich.  

– Ludzie, którzy mieszkają wokół tego placu i głosowali na ten projekt, zwracają uwagę, jeśli coś np. zostanie zniszczone, nawet niewielki element – mówi Ewa Lieder. – Zdarzało się, że sami zmywali napisy wandali. Widać, że czują się odpowiedzialni za to miejsce.

Już pierwsze efekty takich działań sprawiły, że w głowach mieszkańców Dolnego Wrzeszcza zaczęły się rodzić kolejne pomysły na uatrakcyjnienie tego miejsca. Kilku młodych chłopaków zaproponowało postawienie na placu stołu do ping-ponga. W tym roku będą go mieli.

Dzięki środkom m.in. z Budżetu Obywatelskiego udało się zmienić i ożywić wolną przestrzeń na osiedlu między ul. Baczyńskiego i Kościuszki. Jeszcze kilka lat temu był tu błotnisty, podmokły teren. Nikt nie zatrzymywał się tu na dłużej, było to miejsce „przechodnie". Dziś mieszkańcy mogą i korzystają z utwardzonych ścieżek, ławek, a także niewielkiego boiska. W tym roku stanąć mają tu także urządzenia fitness.

Jak podkreśla wrzeszczańska aktywistka, BO wymaga pewnego zaangażowania mieszkańców, chociażby dlatego, że trzeba samemu napisać projekt. Co ważne, dobrze byłoby, by zgłoszony pomysł służył jak największej liczbie osób z danej dzielnicy, by nie była to tzw. prywata. Wówczas ma on też większą szansę na wygraną.

Ten obywatelski budżet zmienia też mentalność, nie tylko mieszkających tu osób, ale i samych urzędników, którzy przyjaznym okiem zaczynają patrzeć na niektóre pomysły gdańszczan.

– W końcu jest on po to, by uświadomić mieszkańcom, jak to jest z miejskimi pieniędzmi, i że jest to „krótka kołdra", a urzędnikom – że ich wiedza o mieście musi być zweryfikowana przez to, co myślą sami mieszkańcy – podkreśla Lieder. – Najlepszym tego przykładem jest gdański ZDiZ, z którym mi osobiście bardzo dobrze się współpracuje. To oni, jako pierwsi, zaczęli słuchać naszego zdania.

W przyszłorocznym BO do rozdysponowania jest 8,8 mln złotych na projekty dzielnicowe realizowane w 34 dzielnicach oraz 2,2 mln złotych na projekty ogólnomiejskie. By oddać głos, wystarczy wejść na stronę Gdańsk.pl i kliknąć w zakładkę "zagłosuj", znajduje się ona w górnej części strony: kliknij TUTAJ

Gdańszczanie, głosujcie. Warto!

TV

Po Wielkanocy zacznie jeździć autobus na wodór