• Start
  • Wiadomości
  • "Boże, naślij mocny wicher, by stary trafił do domu!" - o reklamie w przedwojennym Gdańsku

"Boże, naślij mocny wicher, by stary trafił do domu!" - o reklamie w przedwojennym Gdańsku

Machandel, papierosy, wina, dywany… - o tym, co sprzedawano i jak wyglądała reklama w Wolnym Mieście Gdańsku opowiada nam Aneta Kwiatkowska z PAN Biblioteki Gdańskiej. Więcej dowiedzieć się będzie można już we wtorek 20 września 2016 r., podczas wykładu z cyklu Akademia Dawnego Gdańska, w Instytucie Kultury Miejskiej. Wstęp wolny.
19.09.2016
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

Piękne i oryginalne - takie były ulotki reklamowe w Wolnym Mieście Gdańsku.

- Reklama w Wolnym Mieście Gdańsku wyglądała cudownie, to nie ulega wątpliwości. To pierwsze słowo, które przychodzi do głowy, kiedy się o niej myśli. Była piękna - czasami żartobliwa, czasami poetycka, a przede wszystkim nie tak agresywna, jak ma to miejsce dzisiaj. Niesamowicie wysublimowana pod każdym względem, zarówno językowym, jak i wizualnym, była bardzo wypracowana - widać, że nie robił tego amator - mówi Aneta Kwiatkowska, kustosz w Pracowni Dokumentów Życia Społecznego w Bibliotece Gdańskiej Polskiej Akademii Nauk.

Kolorowe cenniki z elementami gdańskiej architektury reklamowały winiarnie Daniela Feyerabendta w przedwojennym Gdańsku.

Działalność reklamowa w Wolnym Mieście Gdańsku - która tak urzekła Kwiatkowską - zachwyca nie tylko dzisiejszych badaczy, ale podobała się również mieszkańcom, do których była skierowana. Brunon Zwarra, urodzony w 1919 roku autor licznych publikacji i powieści opowiadających o historii naszego miasta, o ówczesnej reklamie w Wolnym Mieście Gdańsku napisał w autobiograficznej pięciotomowej książce, zatytułowanej „Wspomnienia gdańskiego bówki”. Znalazł się tam następujący fragment: „podczas tego przedświątecznego okresu lubiłem chodzić po mieście i oglądać wystawy”.

- Myślę, że nie on jeden. Miasto stawało się przez to bardziej kolorowe, atrakcyjne, przyciągało wzrok - komentuje Kwiatkowska.

Takie foldery reklamowe trafiały do skrzynek pocztowych stałych klientów. Mogły mieć nawet kilkadziesiąt stron.

Barwne, bogato zdobione i opatrzone często inteligentnymi, żartobliwymi sloganami ulotki i broszury reklamowe, a także karty informujące o przeniesieniu sklepu czy cenniki winiarni znajdowały się w witrynach sklepów, bądź trafiały do skrzynek na listy. - Czy skrzynki pocztowe ówczesnych gdańszczan były równie pełne jak nasze? Myślę, że tak - śmieje się pani kustosz. - Do cenników win dołączano kartę pocztową, którą można było odesłać ze złożonym zamówieniem. Ulotki informowały o specjalnych okazjach i wyprzedażach w sklepach, na przykład o „białym tygodniu” - jednym dniu w roku, kiedy po bardzo atrakcyjnych cenach sprzedawano ręczniki, prześcieradła i tego typu produkty. Jeżeli ktoś wydawał za mąż córkę, mógł tego dnia zdobyć dla niej wyprawkę.

Podobnie jak dziś, reklamowano wszystko. Zachęcano do kupna podstawowych artykułów spożywczych. Wszystkie te produkty opisywano w bardzo atrakcyjny sposób. Chleb reklamowano na przykład sloganem „Czy chcesz pozostać zdrowy? Jedz nasz chleb razowy!”. Z kolei dla pierników wymyślono hasło „Boże, naślij mocny wicher, by stary trafił do domu!”.

Od papierosów uzależniać miała nie tylko nikotyna, ale także starannie wykonane karty kolekcjonerskie, dołączane do każdej paczki.

Album z kartami kolekcjonerskimi dołączanymi do paczek papierosów można dziś oglądać w Bibliotece Gdańskiej PAN.

Do kupna papierosów produkowanych w Gdańsku namawiano dołączając do każdej paczki karty kolekcjonerskie. Słynny, nierozerwalnie związany z ówczesną tradycją naszego miasta machandel - czyli wódka jałowcowa, produkowana w Nowym Dworem Gdańskim - został uwieczniony na pocztówkach i sprzedawany był jako pamiątka z Gdańska. Książeczka zawierała instrukcję picia machandla, w formie gotowych do wysłania czarno-białych kart. Dzięki nim konsumenci dowiadywali się, że do spożywania tego wyjątkowego trunku o mocy 38 proc. potrzebny jest specjalny kieliszek i suszona śliwka, którą podaje się do ust na wykałaczce.

- Wydaje nam się, że reklama i ten wielki marketing to wymysł naszych czasów i tej szalonej konsumpcji. Ale tak nie jest. Reklama jest dźwignią handlu od zawsze. Już w czasach starożytnych chodzono z tablicami czy ogłaszano na placach, że gdzieś warto skorzystać z danej oferty. Rzeczywiście, reklama się rozwija, ponieważ zależna jest od tego, do jakich mediów ludzie, którzy ją tworzą, mają dostęp. Przed wojną podstawowym medium była ulotka i folder handlowy. W kolejnych czasach, wraz z rozwojem radia i telewizji, reklama poszła dalej.

Pamiątka z Gdańska z obrazkową instrukcją picia machandla - wódki jałowcowej, która była chroniona prawem lokalnym od 1897 r. jako gdański napój narodowy.

O pomysłowości sprzedawców w Wolnym Mieście Gdańsku na własne oczy będzie można się przekonać we wtorek 20 września 2016 r. w Instytucie Kultury Miejskiej (ul. Długi Targ 39/40), podczas pierwszego powakacyjnego wykładu z cyklu Akademia Dawnego Gdańska, zatytułowanego: „Pośród witryn sklepowych przedwojennego Gdańska”. Aneta Kwiatkowska zaprezentuje na spotkaniu druki ulotne, związane z naszym miastem - czyli ulotki, reklamy, foldery reklamowe, itp., stanowiące dziś jeden z rodzajów dokumentów życia społecznego. Początek o godz. 18. Wstęp wolny.

Etykiety z opakowań dołączane do produktów: biżuterii, wyrobów fotograficznych, cukru wanilinowego, wódki żołądkowej...

Podczas wykładu zostanie zaprezentowana tylko część eksponatów, które znajdują się w Bibliotece Gdańskiej Polskiej Akademii Nauk (jest ich około stu), i niestety na slajdach - oryginały muszą pozostać w siedzibie PAN. Można je jednak oglądać w godzinach otwarcia Pracowni Dokumentów Życia Społecznego (Gdańsk, ul. Wałowa 24) - w poniedziałki w godz. 14-19 oraz we wtorki i czwartki w godz. 9-14.

TV

Uniwersytet WSB Merito ma nowy kampus