Ambasadora USA zachwyca Gdańsk: Fantastyczny miasto!

Podczas wizyty w Gdańsku nowy ambasador USA w Polsce - Paul Jones - zapewniał w środę, 2 grudnia, że rewolucja Solidarności uformowała jego widzenie świata.
02.12.2015
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

Ambasador Paul Jones podczas wizyty w Urzędzie Miejskim w Gdańsku, gdzie był podejmowany przez wiceprezydenta miasta, Wiesława Bielawskiego.

Szeroki amerykański cadillac ze znakiem Korpusu Dyplomatycznego (CD) zajechał na plac Solidarności, pod pomnik Poległych Stoczniowców 1970. Pierwszy wysiadł z niego pracownik ambasady USA w Warszawie: - Trochę za szeroki samochód jak na wasze ulice – zaśmiał się.

Chwilę później z auta wysiadł nowy ambasador USA w Polsce, Paul Jones. Przystąpił do uroczystego składania kwiatów pod pomnikiem. Wiązanka ozdobiona była szarfą z napisem: „Od narodu Stanów Zjednoczonych”.

- Cieszę się, że tu jestem - powiedział. - Gdy Solidarność walczyła o wolność Polaków, miałem 20 lat. To były lata, które mnie uformowały. Zdobywałem wtedy wiedzę o świecie, śledziłem to, co się w Polsce dzieje. Wasza walka wpłynęła na mój ogląda świata. Cieszę się, że rząd USA wspierał wtedy Polaków przeciwko reżimowi komunistycznemu.


Nauczyć się polskiego

To nie była pierwsza wizyta nowego ambasadora USA w Gdańsku. Gościł tu już kilka tygodni wcześniej z 19-letnią córką. Dziewczyna dopiero w styczniu 2016 zaczyna studia na uniwersytecie Loyoli w Los Angeles, dlatego w “międzyczasie” przyjechała z ojcem ambasadorem do Polski, uczyć się naszego języka i poznawać kraj. Podczas pierwszej wizyty w Gdańsku planowali spędzić w Europejskim Centrum Solidarności (ECS) 45 minut, a wyszli po trzech godzinach.

- Fantastyczny miasto! - mówi ambasador, który nasz język zna coraz lepiej, choć jeszcze ma problemy z odmianą przymiotników. Nie zraża się tym specjalnie - bierze trzy lekcje tygodniowo i obiecuje świetnie mówić po polsku już za rok.

Paul Jones jest w Polsce od września. Chciałby tu zaprosić swojego teścia, który ma ponad 80 lat i jeździ na wózku. Teść ma polskie korzenie, jego daleka rodzina mieszka w Polsce. Kto jeszcze może tu przyjechać? Może matka Jonesa? Ma już 86 lat i mieszka w Yorktown Heights, małym miasteczku na przedmieściach Nowego Jorku.

Ambasador Jones z Basilem Kerskim, dyrektorem Europejskiego Centrum Solidarności, przy historycznej bramie Stoczni Gdańskiej.

- Mama jak to mama, zajmuje się koszeniem trawy i grą w tenisa - śmieje się Jones. - Natomiast ja, jako pracownik Departamentu Stanu USA, mam już swój dom w Waszyngtonie.

Zanim przyjechał do Polski, Jones pracował jako dyplomata w Serbii, Bośni i Hercegowinie, Rosji i Malezji. Teraz otrzymał do wykonania misję w Polsce. Nowa praca wymaga od niego m.in. by poznał kraj do którego przyjechał. Jones, poza Warszawą, zwiedził już Poznań, Kraków i Wrocław.


Co może Wujek Sam?

W Gdańsku, poza wizytą pod pomnikiem Poległych Stoczniowców, Jones spotkał się z Bazylem Kerskim, szefem ECS. Amerykański ambasador cieszył się, że po raz kolejny mógł w ECS zobaczyć archiwalne filmy, które jako student oglądał w wiadomościach wieczornych w TV.

Wcześniej spotkał się w Urzędzie Miasta z wiceprezydentem Gdańska Wiesławem Bielawskim. Ambasador chciał jak najwięcej dowiedzieć się o funkcjonowaniu naszych władz samorządowych. Pytał też o polską konstytucję, dotacje unijne i ich alokację.

Gdy Jones zapytał, co Stany Zjednoczone mogą zrobić dla Gdańska, Bielawski odpowiedział, pół żartem, pół serio: - Ważne są amerykańskie inwestycje. Fakt, że jest w w Gdańsku np. amerykański gigant informatyczny Intel jest dla nas bardzo ważny. Zacieśnianie związków gospodarczych z Ameryką bez wątpienia wzmacnia nas w konkurencji ze Wschodem. Inaczej wejdą tu Chiny!

Ambasador Jones pytał też Bielawskiego, co sądzi o nowym rządzie Prawa i Sprawiedliwości.

- Musimy być cierpliwi - odparł wiceprezydent. - Moim prywatnym zdaniem początek jest w złym stylu: silny atak na naszą konstytucję i system prawny. Ale musimy oczywiście dać im szansę - mówił wiceprezydent Gdańska.


Szeroki zakres projektów

- Czy rząd centralny może mieć wpływ na Gdańsk? - dopytywał Jones.

- Może mieć wpływ na system dystrybucji środków unijnych - tłumaczył Bielawski. - Rząd centralny może chcieć inaczej rozlokować te pieniądze. Większość pieniędzy unijnych idzie z Brukseli, przez Warszawę, do marszałków województw. Strategiczne decyzje będą więc podejmowane na poziomie centralnym. To może pośrednio wpływać na nas. Trzeba robić swoje; przygotowani jesteśmy na każdą sytuację, zarówno na niedosyt środków unijnych, jak i ich nadmiar. Mamy szeroki zakres projektów. Jednak pomysły na tworzenie nowych województw pokazują, jak można wpłynąć na dystrybucję środków. Jeśli powstałoby województwo środkowopomorskie, to możemy sobie łatwo wyobrazić sytuację zupełnie nowego podziału pieniędzy unijnych.

Ambasador Paul Jones i Wiesław Bielawski, wiceprezydent Gdańska.

Kolejną kwestią, która nurtuje ambasadora USA, jest możliwość rozpisania przez rząd PiS wcześniejszych wyborów samorządowych i czy byłoby to zgodne z polską konstytucją?

- Moim zdaniem to niemożliwe - odparł Bielawski. - Ale niestety ta władza może podjąć taką decyzje. Metod na rozkładanie samorządności lokalnej jest więcej. Wystarczy wypuścić służby specjalne. Mamy szereg przykładów z kadencji 2005-2007: było bardzo dużo aresztowań i procesów, które po wielu latach kończą się teraz oczyszczeniem z zarzutów. To jest niestety zagrożenie, które musimy brać pod uwagę.


Od portu do software’u

Zaraz potem Jones zadał pytanie, które świadczyło o tym, że dobrze przygotował się do “lekcji”: - A co sądzi pan o nowo powołanym ministerstwie gospodarki morskiej?

- To zależy w jakim kierunku to ministerstwo pójdzie - odpowiedział Bielawski. - Porty zawsze były w Polsce w zarządzie władzy centralnej, zarówno w poprzedniej epoce, jak i teraz. Nawet Platforma Obywatelska tego nie zmieniała. We Francji, w Niemczech wszystkie tereny portowe są pod zarządem miast, co jest znacznie bardziej efektywne. A my wciąż jesteśmy w systemie, który pochodzi z czasów komunistycznych. Ciągle tłumaczy się nam, że tak musi być ze względu na bezpieczeństwo państwa. Można się z tym zgodzić w zakresie spraw militarnych, czy energetycznych, ale generalnie porty powinny być zarządzane z poziomu władz lokalnych. Czy nowe ministerstwo podejmie to wyzwanie? Jeżeli pójdą drogą rządu centralnego, to w zasadzie nic się nie zmieni.

Później ambasador USA odwiedził jeszcze siedzibę firmy Jeppesen specjalizującej się w produktach software dla nawigacji lotniczej i morskiej (Jeppesen jest częścią amerykańskiego giganta lotniczego Boeing). Był także w Olivia Business Center, w siedzibie firmy informatycznej Ivona Software należącej do amerykańskiego Amazona. Ciekawostką jest, że obie spółki przejęte przez Amerykanów powstały w Gdańsku.

Ambasador USA składa kwiaty pod pomnikiem Poległych Stoczniowców.


TV

Mevo się kręci!