• Start
  • Wiadomości
  • Akta Kiszczakowej. Lech Wałęsa: Nie dałem się nigdy złamać

Akta Kiszczakowej. Lech Wałęsa: Nie dałem się nigdy złamać

Trwa zamieszanie wokół teczek z dokumentami wyniesionymi z domu wdowy po generale Kiszczaku. IPN: jest tu podpis “Wałęsa. Bolek”. Co na to były prezydent RP? "Nigdy nie dałem się złamać!"
19.02.2016
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

Lech Wałęsa podczas epitafium pamięci ofiar Grudnia ’70 w 35. rocznicę odsłonięcia pomnika Poległych Stoczniowców. Gdańsk, Europejskie Centrum Solidarności, grudzień 2015

Przypomnijmy, że we wtorkowy wieczór prokuratura IPN, wraz z policją, weszła do domu Marii Kiszczak, wdowy po generale Kiszczaku i po przeszukaniu, wyniosła kilka pudeł z dokumentami. Mają one dotyczyć rzekomej współpracy Lecha Wałęsy, legendy Solidarności, ze Służbą Bezpieczeństwa.

Szef IPN Łukasz Kamiński stwierdził na konferencji prasowej, że w znalezionych aktach jest zobowiązanie do współpracy z SB podpisane "Lech Wałęsa. Bolek". - Poza zobowiązaniem do współpracy są również odręczne, podpisane pseudonimem "Bolek" pokwitowania odbioru pieniędzy - mówił Kamiński. Chodzi o dokumenty z lat 1970-76.   

Tymczsem Lech Wałęsa, który jest teraz w Ameryce, napisał na stronie wykop.pl/ludzie/lechwalesa: “Podczas wielu rewizji, jakie przeżywałem, wpadały różne notatki pisane odręcznie. Zabrano też z zakładów, gdzie pracowałem, wszystkie pisma odręcznie napisane, zabrano też z różnych instytucji, a nawet z sądów pracy pisma odręcznie pisane z walki o bezprawne zwolnienia z pracy. Podczas jednej z rewizji wpadła odręcznie napisana osobista moja relacja z grudnia 1970 roku [były tam nazwiska i zachowania]. Materiały te można wykorzystać jako donosy. Dlatego jeśli znaleziono jakieś niejasne dokumenty, należy to dokładnie fachowo sprawdzić. Ja jeszcze raz publicznie osobiście OŚWIADCZAM, że nigdy nie było mojej zgody na współpracę z SB w znaczeniu donosów czy wspieraniu komunizmu. Nie dałem się nigdy złamać, nie brałem pieniędzy za takowe.”

Wałęsa dodał też w internecie: “Nie zostałem złamany w grudniu1970 r, nie współpracowałem z SB, nigdy nie brałem pieniędzy, żadnego ustnego, ani na piśmie nie złożyłem donosu. Popełniłem błąd, ale nie taki, dałem słowo, że go nie ujawnię. Na pewno nie teraz, jeszcze nie teraz. Chyba, że ujawnią go inni. Jeszcze żyje człowiek, sprawca, który powinien ujawnić prawdę, i na to liczę. Miałem miękkie serce. W internowaniu napisano, że wypiłem dużo alkoholu. Prawda jest taka, że ani jednej butelki wódki, ani białej, ani kolorowej, ani jednego piwa, parę szampanów i kilka win. Pozwoliłem natomiast brać na moje konto, kiedy mnie proszono. Z tego widać, że było pobrane trochę tego za moją wiedzą, ale nie dla mnie. Podobnie jest i w tej sprawie współpracy, pieniędzy i donosów. Ja nie mam nic z tym wspólnego. Ja dotrzymuję danego słowa, przyrzeczenia, nawet przeciwnikom. Jeśli ten sprawca nie ujawni prawdy, będzie kłopot, ale ja wierzę, że to zrobi. Wierzę, że prawda się obroni”.

Tak było wtedy, i tak będzie, jak prawda zwycięży - napisał na stronie wykop.pl Lech Wałęsa, publikując swoje zdjęcie na ramionach ludzi z Krakowa z 1980 roku.

Krasowski: walczyliśmy w SB, to były ciężkie czasy

Tymczasem dziś w porannej audycji Radia Gdańsk gościł były szef gdańskiego IPN Edmund Krasowski. Tłumaczył, że ludzie, którzy byli na pierwszej linii frontu walki Solidarności, nie walczyli z PZPR, ale z SB.

- Nas ścigała Służba Bezpieczeństwa - mówił Krasowski. - To były inne, ciężkie czasy. Nie wiadomo, jak my byśmy się w jego sytuacji zachowali. Mam wrażenie, że jeśli dalej będziemy brnąć w tę agenturalność, może nastąpić przesilenie. Zaraz będziemy mówić źle o ludziach, którzy naprawdę podjęli ryzykowną walkę za wolną Polskę. To nie była sytuacja zero-jedynkowa, czarno-biała. Dla mnie to był zaszczyt, kiedy w 1983 roku, po wyjściu z więzienia, mogłem spotkać Lecha Wałęsę u księdza Jankowskiego. Potem, w 1989 roku, miałem z Wałęsą zrobione zdjęcie, gdy kandydowałem do Sejmu. Jarosław Kaczyński też miał z nim zdjęcie z tego roku, on startował wtedy do Senatu z Elbląga. Dopiero później nasze drogi się rozeszły. 

Jarosław Wałęsa: Kaczyński nienawidzi mojego ojca

W programie “Rozmowy Kontrolowane” Radia Gdańsk wypowiadał się też Jarosław Wałęsa, syn Lecha, obecnie europoseł PO w Brukseli. Jarosław Wałęsa mówił, że fakt, iż w 1970 roku jego ojciec podpisał jakiś świstek papieru, znany jest od dawna. - Sam ojciec o tym mówił, ale to nie znaczy, że współpracował. Złapali go, był młody, bał się o żonę i dzieci, chciał wyjść na wolność. Ludzie nie wiedzieli wtedy, że nie trzeba niczego podpisywać. Dopiero pod koniec lat 70. Komitet Obrony Robotników zaczął wyjaśniać robotnikom, że nie ma obowiązku podpisywania tych papierów SB po przesłuchaniu.

Jarosław Wałęsa przypomniał też, że SB miała kilka departamentów, które przygotowały fałszywki na Wałęsę, które następnie, w 1982 roku, zostały podrzucone pod ambasadę Norwegii: - I dlatego w 1982 roku ojciec nie dostał Nagrody Nobla. Dostał ją rok później. Skoro Kiszczak i spółka mieli rzekomo oryginały, to po co przygotowywali te fałszywki?! Przecież to jest nielogiczne! 

Zdaniem Jarosława Wałęsy obecne rewelacje IPN są częścią gry politycznej PiS, który chce zdyskredytować jego ojca: - Przecież Jarosław Kaczyński powiedział ojcu, że go nienawidzi i zrobi wszystko, żeby go zdyskredytować. I pokazać, że jedynym sprawiedliwym wtedy był Lech Kaczyński. Ja się tylko dziwię tym prawdziwym Polakom, tym prawicowym patriotom, dla których autorytetem jest teraz Czesław Kiszczak, kacyk komunistyczny.  

Syn Wałęsy zastanawia się też nad tempem i sposobem działania IPN w tej sprawie: - Nie jestem ekspertem w analizie autentyczności akt, ale wydaje mi się, że te kilka dni to za krótko, żeby zerknąć na nie i powiedzieć, że to oryginały. Nie podoba mi się to, co teraz robi IPN i jego szef. Lepiej byłoby powoli poświęcić tygodnie na analizę historyków, grafologów.


TV

W maju kwalifikacje do Mistrzostw Świata w Ergo Arenie!