• Start
  • Wiadomości
  • A więc strajk?! Nauczycielki zdesperowane na spotkaniu z Bogdanem Borusewiczem i Adamem Korolem

A więc strajk?! Nauczycielki zdesperowane na spotkaniu z Bogdanem Borusewiczem i Adamem Korolem

Dyrektorki i dyrektorzy gimnazjów i liceów spotkali się w Gdańsku z wicemarszałkiem senatu Bogdanem Borusewiczem oraz posłem PO Adamem Korolem. Jeśli senat nie odrzuci ustawy PiS o reformie edukacji, to szykuje się bezterminowy strajk w polskich szkołach. Tymczasem przeciw likwidacji gimnazjów wypowiedział się... Zbigniew Boniek.
24.11.2016
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

Nauczycielki są coraz bardziej zdesperowane. Tu: protest ZNP w Gdańsku 10 października 2016

- Przygotowujemy wycieczkę pożegnalną, bo nie wiemy, która z nas będzie dalej pracować, a która nie - mówiła Marzena Majerowska, dyrektor Zespołu Szkół Numer 2 w Osowej (jego częścią jest gimnazjum 33). - Mamy podcięte skrzydła. Płakać mi się chce, że nasza ciężka praca przez tyle lat będzie zmarnowana, że to, co przez lata wspólnie z miastem, z rodzicami i sponsorami udało nam się zbudować - te nowe, piękne klasy - będzie “zburzone”.

Majerowska mówiła do sali pełnej dyrektorek i dyrektorów w budynku Rady Miasta w Gdańsku w czwartek, 24 listopada. Na spotkaniu byli także wicemarszałek senatu Bogdan Borusewicz, poseł Adam Korol (minister sportu w gabinecie cieni PO) oraz zastępca prezydenta Gdańska Piotr Kowalczuk.

Majerowska mówiła o emocjonalnych i merytorycznych kosztach reformy: - Przyjechała do nas właśnie grupa nauczycieli z Norwegii, bo chcą się dowiedzieć, jak udaje nam się tak dobrze uczyć tu matematyki - mówiła Majerowska. - Gimnazja się sprawdziły, możemy być przykładem dla zagranicy. Chce mi się płakać...


Cofnięci do podstawówki? 

Wypowiedź Majerowskiej była dramatyczna, ale uprzejma. Niektóre dyrektorki nie były aż tak miłe w ocenie reformy przygotowanej przez PiS. Anna Mrotek, dyrektorka gimnazjum nr 25: - Nie sądziłam, że można tyle głupot wpisać do jednej ustawy, ale PiS-owi się udało. Polak potrafi! - mówiła gorzko.

Mrotek, zdezorientowanemu Borusewiczowi tłumaczyła meandry nowej reformy: - Jeśli jakiś uczeń obecnej pierwszej klasy gimnazjum nie zda, a w skali całej Polski nie zdaje co roku siedem procent uczniów, to taki uczeń trafi z powrotem do siódmej klasy szkoły podstawowej, bo gimnazja są likwidowane. Problem w tym, że on już ma świadectwo szkoły podstawowej! Będzie więc miał dwa świadectwa!

Borusewicz nie dowierzał: - Ale jak to dwa?! 

Mrotek mówiła, że nie trzeba wywracać do góry nogami całego systemu edukacji: - Zamiast likwidować gimnazja trzeba dofinansować szkoły! Zatrudnić dobrych nauczycieli za dobre pieniądze, bo następuje pauperyzacja tego zawodu. Potrzeba tu najlepszych. 

I dalej: - To nieprawda, że ta reforma dotknie tylko gimnazja. Przy okazji zdemolowany zostanie cały system edukacji, podstawówki i licea też. 

- Kto i kiedy zacznie zwalniać nauczycieli? - pytała dramatycznie. - W maju czy w czerwcu?


Tomasz Zbierski, dyrektor ZSO nr 6: - Lata, które obejmuje gimnazjum, to najtrudniejszy okres w rozwoju dziecka. Dlatego właśnie wydzielono gimnazja, stworzono osobne szkoły dla młodzieży. Przez lata gimnazja dorobiły się kapitału społecznego w postaci świetnie zgranej kadry, skoordynowanych zespołów nauczycieli. A teraz jednym ruchem ręki PiS to rozwala.

Dyrektorki i dyrektorzy zastanawiali się, po co właściwie ta reforma? Czy rząd chce zaoszczędzić na gimnazjach, a pieniądze z edukacji przerzucić gdzie indziej, bo nie starcza na obiecane reformy?

Borusewicz: - Ale przecież ta reforma będzie bardzo kosztowna. Trudno tu mówić o oszczędnościach. 

Czy chodzi o to, że gimnazja uczą młodych ludzi kreatywności, przedsiębiorczości i wychowują młodych ludzi na potrzeby społeczeństwa obywatelskiego. A PiS nie chce społeczeństwa obywatelskiego? - zastanawiał się  ktoś inny. 

Adam Korol, który bierze udział w posiedzeniach sejmowej komisji edukacji: - PiS cały czas powołuje się na badania, których nikt nigdy nie widział, a z których wynika, że już nie tylko rodzice, ale nawet dzieci są przeciwko gimnazjom! To są ich metody argumentacji! 

Wicemarszałek senatu Bogdan Borusewicz: - Może chodzić o to, że w nowych szkołach będą uczyć przedmiotów humanistycznych, w tym historii, według tego, co zdecyduje IPN. Historia będzie uczona według podstawy napisanej na nowo przez PiS. Opracowują po prostu nowy cykl wychowania młodych ludzi.

Dorota Zagrodzka, dyrektorka Gdańskich Szkół Autonomicznych: - Oczywiście, że chodzi o zmiany ideologiczne! Podczas, gdy w tym chaosie rodzice będą próbowali znaleźć dla dziecka odpowiednią szkołę, a dyrektorzy będą zajęci nowymi siatkami godzin, nową rejonizacją i przenoszeniem bibliotek ze szkoły do szkoły, rząd będzie po cichu przeprowadzał zmiany ideologiczne. Będziemy przymuszone do uczenia czegoś, czego nie chcemy uczyć!
 

Czy PiS boi się, że gimnazja kształcą samodzielnie myślących młodych ludzi? Na zdjęciu tablica pamiątkowa w gimnazjum nr 48 w Gdańsku im. T. Mazowieckiego

W rodzicach siła 

W końcu sala zdecydowała, że argumenty za gimnazjami można przedstawiać w nieskończoność, ale to na nic, bo minister edukacji w rządzie PiS, Anny Zalewskiej, i tak nie przekonają żadne racjonalne powody.

A więc strajk?

Paweł Zaremba, dyrektor Zespołu Kształcenia Podstawowego i Gimnazjalnego nr 6 w Gdańsku: - Apeluję o nieposłuszeństwo obywatelskie! Musimy przygotować mapę drogową: zastanowić się nad dalszymi działaniami. Musimy zacząć planować akcje protestacyjne i strajki! Druga strona, rząd, jest głucha na nasze racje.

Ogromne brawa!

Anna Mrotek: - Musimy też apelować do rodziców. W rodzicach siła. Protest społeczny oparty na rodzicach jest naszą szansą!

Ktoś dodał, że ten rząd boi się jedynie protestów ulicznych i strajków, co pokazał czarny marsz kobiet protestujących przeciw zaostrzeniu ustawy antyaborcyjnej.

Elżbieta Markowska potwierdziła. Szefowa pomorskiego oddziału Związku Nauczycielstwa Polskiego w dramatycznej mowie powiedziała, że ZNP przygotowuje się do ogólnopolskiego strajku: - I nie będzie to strajk dwugodzinny, ale bezterminowy, do odwołania. Rząd nie pozostawia nam wyboru!

ZNP planuje na 5-6 grudnia posiedzenie zarządu głównego w Warszawie. Wtedy też mają się odbyć w szkołach, od podstawówek po licea, z gimnazjami włącznie, referenda, czy strajkować, czy nie. Jeśli będzie więcej niż 50 procent poparcia, strajk się odbędzie.

Borusewicz ostrzegał: - Strajk to ostateczność. Wszyscy na tym tracą.

Korol: - Może jeszcze poczekać na ostateczną decyzję senatu? Może ustawa o reformie edukacji zostanie odesłana z senatu do sejmu do poprawki?

Nauczycielki, z którymi rozmawiałem, są jednak zdesperowane: mówią, że nie chcą strajku, ale nie widzą innego wyjścia, bo rząd zdaje się bać tylko masowych społecznych protestów.

Strajk to oczywiście dramaty: dzieci mają przerwy w nauce, zaległości; rodzice nie wiedzą, gdzie je zostawić w ciągu dnia; nauczyciele tracą wypłaty, a przecież pensje nauczycielskie i tak już są małe. Jak poradzić sobie w ogóle bez wypłaty, gdy ma się rodzinę i kredyty? 

Dlatego strajk będzie tragiczną ostatecznością ludzi zdesperowanych. 

Nie wiadomo, czy do ewentulanego strajku przyłączy się nauczycielska Solidarność. Raczej nie. W czasie gdańskiego spotkania wiele gorzkich słów padło pod adresem tego związku zawodowego, który idzie ręka w rękę z rządem PiS, i nie dość, że nie popiera ZNP, to właściwie podpisuje się pod proponowaną przez PiS reformą edukacji.


Obecny na spotkaniu Piotr Kowalczuk komentował na FB:

Posłowie, senatorowie, nauczyciele, samorządowcy, rodzice są permanentnie wprowadzani w błąd. Spotkanie otworzyło parlamentarzystom oczy na wiele nowych aspektów. Warto zaprosić ich do radia i pozwolić o tym opowiedzieć. Propagandy już styka...


Na swoim Twitterze o reformie edukacji wypowiedział się Zbigniew Boniek, świetny przed laty piłkarz, obecnie prezes Polskiego Związku Piłki Nożnej:

Polityka mnie nie interesuje, ale likwidacja gimnazjów to naprawdę wielki błąd, jest czas by pomyśleć i wyprostować temat. Warto



TV

Gdański zegar spełnia życzenia?