Tylko remis piłkarzy Lechii z Koroną

Sześć zmian w wyjściowym składzie, Sebastian Mila i Bruno Nazario na trybunach. Trener Thomas von Heesen wstrząsnął zespołem, ale jak na razie, oblicza Lechii Gdańsk nie zmienił. Miało być zwycięstwo, skończyło się na remisie z Koroną Kielce 0:0.
11.09.2015
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

Trener z Niemiec miał ledwie 10 dni na zaszczepienie gdańszczanom swojej filozofii gry. To niewiele, choć w przeszłości nowo zatrudnionym szkoleniowcom (niekoniecznie w Lechii) udawało się wprowadzić pozytywne zmiany w jeszcze krótszym czasie.

Thomas von Heesen zaskoczył przede wszystkim wyjściowym składem.

– Nie ma dla mnie znaczenia, jak było wcześniej, kto miał miejsce w drużynie, a kto nie. Zagrają ci, którzy są najlepiej dysponowani, bez względu na wiek, doświadczenie czy narodowość – zapowiadał przed spotkaniem z Koroną nowy szkoleniowiec biało-zielonych.

W porównaniu z meczem z Podbeskidziem Bielsko-Biała, który był pożegnalny dla Jerzego Brzęczka jako trenera Lechii, zmian było aż sześć. W obu meczach – z Podbeskidziem i Koroną – od pierwszej minuty zagrali jedynie Marko Marić w bramce, Rafał Janicki i Mario Maloca w obronie oraz Ariel Borysiuk i Grzegorz Kuświk.

Von Heesen nie miał litości dla reprezentanta Polski i kapitana Lechii Sebastiana Mili ani dla Bruno Nazario, których odesłał na trybuny. Z kolei Jakub Wawrzyniak nie zagrał ze względu na uraz. Natomiast trener zaufał Sławomirowi Peszce, który sam zapowiadał, że aż pali się do gry.

I Peszko pokładane w nim nadzieje chciał jak najszybciej zamienić na gola. W 5. minucie uderzył sprzed pola karnego, ale piłka przeleciała obok słupka. Dziesięć minut później Peszko zagrał ze skrzydła w pole karne, czujny był jednak Maciej Wilusz, obrońca Korony.

W 22. minucie sędzia podyktował rzut wolny dla Lechii. Borysiuk miękko wrzucił piłkę, która trafiła do Macieja Makuszewskiego, pełniącego w tym spotkaniu rolę kapitana Lechii. Uderzył z powietrza, jednak bramkarz gości Zbigniew Małkowski nie dał się zaskoczyć.

W końcu zapachniało golem. Niestety, tylko zapachniało, a z ust 11 tys. kibiców obecnych na PGE Arenie wydobył się jedynie głos zawodu. Najpierw w 31. minucie Makuszewski dośrodkowywał w pole karne, piłka po rykoszecie trafiła do znajdującego się na piątym metrze Grzegorza Kuświka, a ten, chyba zaskoczony sytuacją, uderzył... nad poprzeczkę.

Trzy minuty później było jeszcze bliżej szczęścia. Michał Mak po wymianie z Kuświkiem wpadł w pole karne, miał przed sobą jedynie Małkowskiego, strzelił po ziemi, piłka minęła bramkarza gości, ale zatrzymała się na słupku. Co za pech!

W końcówce pierwszej połowy więcej do powiedzenia mieli goście, którzy jednak nie potrafili wykorzystać apatii gospodarzy.

Po zmianie stron niewiele się zmieniło w obrazie gry, choć po kilku próbach gdańszczan znowu do głosu doszli piłkarze Korony. Z tych akcji – na szczęście – nic groźnego nie wynikło.

– Mieliśmy swój plan na to spotkanie i wydaje mi się, że było to widać w naszej grze. Przez 90 minut czekaliśmy na swoje szanse i zdołaliśmy je sobie wypracować, chociaż nie było to łatwe – komentował już po spotkaniu Marcin Brosz, szkoleniowiec Korony.

W 74. minucie boisko po starciu z rywalem musiał opuścić Makuszewski. Jego miejsce zajął Miloš Krasić. Na trybunach aplauz. Czyżby były gracz Juventusu Turyn i CSKA Moskwa miał odmienić losy spotkania? Niestety, nic takiego się nie stało. Przeciwnie – to goście mieli stuprocentową okazję do zdobycia prowadzenia. Na szczęście w 88. minucie Aleksandar Kovacević po strzale głową Michała Przybyły przytomnie wybił piłkę z linii bramkowej. Ufff... Ależ było gorąco...

– W pierwszej połowie mieliśmy dużo sił i szybkości, co pozwoliło nam na stworzenie kilku dogodnych sytuacji w tym dwóch stuprocentowych, mam na myśli szanse Michała Maka i Grzegorza Kuświka. Takie sytuacje trzeba wykorzystywać – komentował po ostatnim gwizdku sędziego von Heesen. – Pierwszy raz zagrałem taką jedenastką i muszę powiedzieć, że jestem usatysfakcjonowany grą mojej drużyny. Włożyliśmy w to spotkanie wiele wysiłku i teraz pozostaje nam czekać i skupić się na kolejnym meczu ligowym.

Ten biało-zieloni rozegrają 19 września na wyjeździe z Piastem Gliwice.


Lechia Gdańsk – Korona Kielce 0:0

Lechia: Marić – Wojtkowiak (81. Gerson), Janicki, Maloca, Marković Borysiuk, Kovacević – Makuszewski Ż (74. Krasić), Mak, Peszko – Kuświk (68. Buksa)

Korona: Małkowski Gabovs, Wilusz, Dejmek, Sylwestrzak – Grzelak Ż, Jovanović – Zając (46. Fertovs Ż), Cebula, Sierpina Cabrera (53. Przybyła, 90. Trytko)