Trzech z Gdańska w Pucharze Świata

Najbardziej pożądanym przez sportowców – także siatkarzy – medalem jest ten z igrzysk olimpijskich. Potem ten z mistrzostw świata. Medale z Pucharu Świata takiego prestiżu jeszcze nie mają a szkoda, bo to najtrudniejszy turniej, w jakim siatkarze w ogóle mogą grać.

W pucharze biorą udział najlepsze drużyny ze wszystkich kontynentów (z wielkich zabraknie w tym roku Brazylii, gospodarza przyszłorocznych igrzysk olimpijskich). Reprezentację Polski prowadzi trener Stephane Antiga. Rywalizacja odbywa się systemem „każdy z każdym”. Zespoły mają do rozegrania 11 meczów w ciągu 16 dni. Szaleńczy maraton odbędzie się w Japonii, potrwa od 8 do 23 września 2015 r.

Zespoły walczą nie tylko o medale, ale także – a może przede wszystkim – o awans do przyszłorocznych igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro.

Cztery lata temu biało-czerwoni zajęli w PŚ drugie miejsce, za Rosją. Wówczas selekcjonerem naszej reprezentacji był Andrea Anastasi, obecnie szkoleniowiec Lotosu Trefl Gdańsk. Teraz w Japonii przebywa trzech siatkarzy z jego klubowego zespołu: Mateusz Mika, Piotr Gacek oraz Amerykanin Murphy Troy.

– Chciałbym, aby w finale zagrały Polska  i USA, wtedy moi zawodnicy z radością dołączą do zespołu przed startem ligi – śmieje się Anastasi.

Trzech z Gdańska

Mateusz Mika (24 lata, 207 cm wzrostu, 85 kg wagi, zasięg w ataku 354 cm) to objawienie minionego sezonu. Świetnie spisywał się w lidze, był jednym z liderów Lotosu Trefla Gdańsk, dzięki niemu klub zakończył rozgrywki z wicemistrzostwem Polski. Przebojem wdarł się do reprezentacji, z której wyparł samego Bartosza Kurka. To zaowocowało m.in. zdobyciem rok temu przez polskich siatkarzy mistrzostwa świata. W kolekcji Mika ma jeszcze brązowy medal mistrzostw Europy z 2011 roku. Jego wyjazd do Japonii przez chwilę stał pod znakiem zapytania ze względu na uraz kolana, którego nabawił się podczas sierpniowego Memoriału Huberta Wagnera. Lekarze jednak stanęli na wysokości zadania i przywrócili nodze sprawność.

– Nie jestem jeszcze gotowy na sto procent, ale wierzę, że z każdym dniem będzie bliżej optymalnej formy – mówił Mika jeszcze przed wyjazdem do Japonii.  

Piotr Gacek (37 lat, 185 cm wzrostu, 80 kg wagi) – libero, niezwykle doświadczony, z sukcesami na poziomie reprezentacyjnym: wicemistrz świata 2006 r. oraz mistrz Europy 2009 r. Do drużyny narodowej powrócił po kilkuletniej przerwie, spowodowanej brakiem powołań od... Andrei Anastasiego (Włoch był selekcjonerem reprezentacji Polski w latach 2011-2013).

– Nie będę ukrywał, że ten sezon mam bardzo dobry, doskonale odnajduję się w systemie, który mamy w Lotosie. Fizycznie czuję się bardzo dobrze, a nadal nie zakopałem nigdzie moich marzeń ani ambicji. Chyba każdy sportowiec po to gra, by walczyć o miejsce w reprezentacji – tak mówił libero Lotosu Trefla w rozmowie z „Przeglądem Sportowym” wiosną tego roku.

Gacek w kadrze Stephane’a Antigi jest zmiennikiem Pawła Zatorskiego.

Murphy Troy (26 lat, 202 cm wzrostu, 99 kg wagi, zasięg w ataku 360 cm), jest atakującym. Z reprezentacją USA przed rokiem wygrał Ligę Światową, w tym roku Amerykanie stanęli w tych rozgrywkach na trzecim miejscu podium.

Sparingi Lotosu Trefla

Klubowi koledzy Miki, Gacka i Troya po czterotygodniowych przygotowaniach rozpoczęli cykl sparingów. W miniony weekend wygrali dwukrotnie z pierwszoligowym Krispolem Września po 3:2. W obu meczach na boisku pojawili się młodzi zawodnicy. W pierwszym świetnie radził sobie 17-letni przyjmujący Szymon Jakubiszak, w drugim 19-letni atakujący Mateusz Linda.

– Od początku moim celem było położenie nacisku na rozwój najbardziej perspektywicznych graczy. Ci dwaj na pewno zaliczają się do tego grona. Ale nie tylko oni – przyznaje Anastasi. – Cieszę się, że wreszcie wróciliśmy do gry, bo od zakończenia poprzedniego sezonu minęło już ponad pięć miesięcy.

Kolejne dwa sparingi Lotos Trefl rozegra w sali treningowej Ergo Areny w dniach 10-11 września (czwartek i piątek). Rywal będzie tym razem bardziej wymagający – Indykpol AZS Olsztyn. Początek obu meczów o godz. 18. Na pierwszy z nich wstęp wolny, ale pamiętać trzeba, że liczba miejsc jest ograniczona – sala mieści niespełna 300 osób. W klubie nie zapadła jeszcze decyzja, czy drugi mecz Lotos Trefl – Indykpol AZS także będzie otwarty dla publiczności.