Dzień Kobiet bardzo się piłkarzom Lechii Gdańsk przydał. Mogli na jeden dzień oderwać się od klubu, piłki i zapomnieć o kłopotach. Wyjść na miasto, poprzebywać wśród pań, wręczyć im kwiaty i inne upominki (Sebastian Mila z Milosem Krasiciem trafili nawet na sesję Rady Miasta Gdańska). Towarzystwo kobiet to zawsze dobry rodzaj terapii. To była swoista "kwiatoterapia".
A było o czym zapominać: w niedzielę, 5 marca, w Poznaniu piłkarze Lechii nie dość, że przegrali ważny mecz na szczycie 0:1, to jeszcze dali się sprowokować, stracili kontrolę nad sobą i meczem a w rezultacie trzech z nich zobaczyło czerwone kartki: Sławomir Peszko, Grzegorz Kuświk i Vanja Milinković-Savić(choć ten zobaczył ją siedząc na ławce rezerwowych, działacze PZPN chcą dla bramkarza Lechii jeszcze większej kary niż przyznane odsunięcie od trzech meczów).
Krajobraz po bitwie: Peszko cztery mecze, Milinković-Savić trzy, Kuświk jeden
Z jednej strony Lechia realnie walczy, po raz pierwszy od lat, o Mistrza Polski. Już nie tylko Lech i Legia, ale też Lechia wymieniania jest wśród najsilniejszych klubów w Polsce. Z drugiej strony wielu wciąż nie wierzy, że Lechia już jest na poziomie Kolejorza czy CWKS, a mecz w Poznaniu, niestety, zdawał się to potwierdzić: biało-zieloni dali się ograć mentalnie, wyprowadzić z równowagi w zbyt łatwy sposób.
Co na to Piotr Nowak, trener Lechii? Jak interpretuje zachowanie swojej drużyny?
Trener Lechii skupił się na zachowaniu drugiej strony, w tym zwłaszcza trenera Lecha Nenada Bjelicy, który w przerwie meczu prowokował na murawie piłkarzy Lechii, za co sędzia Szymon Marciniak wyrzucił go na trybuny.
Nowak: - Emocje były niezdrowe. My jako szkoleniowcy powinniśmy dawać przykład. Niestety emocje na ławce rezerwowych są podgrzewana przez niektórych szkoleniowców. Powinniśmy zająć się swoim zespołem, coachingiem, a nie wprowadzać zamieszanie i podgrzewać atmosferę. Jeśli chodzi o trenera Lecha, to takie rzeczy jak doskakiwanie do jakichś piłkarzy przeciwnej drużyny, są moim zdaniem naganne. Trener w przerwie powinien zejść ze swoim zespołem do szatni, nakreślić cel na druga połowę i tym się zajmować. To był topowy mecz ekstraklasy. Czy w meczu BVB z Bayernem Monachium coś takiego by się zdarzyło? Czy Ancelotti albo Thomas Tuchel by coś takiego zrobili? Czy Zinedine Zidane skoczyłby do piłkarzy FC Barcelony?
Szkoleniowiec Lechii mówił, że on, w przeciwieństwie do Bjelicy, potrafił utrzymać emocje na wodzy: - Ja nie zostałem odesłany na trybuny! Ja patrzę na to z mojego doświadczenia piłkarsko-trenerskiego i przeczuwam, co może mnie spotkać i co może spotkać mój zespół. To doświadczenie procentuje! Ja nie zostałem zawieszony na najbliższy mecz [a Bjelica tak, na mecz z Arką Gdynia - red.] Zespołowi bez trenera jest ciężko i zdawałem sobie sprawę, że nie mogę sobie pozwolić, żeby zostawić i osłabić zespół. Ja swoje emocje też tam wyrażałem, ale starałem się jednak jakieś standardy zachować, bo ja muszę dawać przykład moim zawodnikom.
Lechia: drużyna z klasą
Może to było po prostu starcie dwóch mentalności, dwóch filizofii, dwóch różnych kultur? Nowak grał wszak w Bundeslidze, a potem trenował w USA, a Bjelica to trener z Chorwacji, który pracował też we Włoszech. Piłka niemiecka jest jednak różna od włoskiej. Inna mentalność, inne podejście do fair play. Być może trzeba by więc “wzbogacić” piłkarzy z Gdańska o bałkańsko-włoskie podejście do gry i walki na boisku? Może Lechia zrobiłaby lepiej, gdyby, podobnie jak Lech Poznań, zaczęła grać futbol cwaniacki, pełen prowokacji, złośliwości i celowego wybijania przeciwnika z równowagi? Z szalejącym trenerem na linii bocznej?
Nowak: - Jeśli zmierza pan do tego, że my powinniśmy prowokować w druga stronę, to uważam, że to jest niepotrzebne. Spójrzmy na Milosa Krasica: on był faulowany, trzymany, były sztuczki i prowokacje wymierzone w niego, a on mimo to pokazał klasę. Z niego bierzmy przykład, jak się zachowywać. On też ma swoje emocje i też mógłby tę granicę przekroczyć, ale jest na tyle doświadczony, że wie, że to nic nie zmieni. Musimy być mądrzejsi!
Czy Lechia będzie potrafiła trzymać nerwy na wodzy w kolejnych meczach?
Nowak: - Już potrafimy trzymać nerwy na wodzy, ale może akurat w tym meczu o czymś zapomnieliśmy. Wiele razy się spotykaliśmy się z takim czymś, w Gliwicach, w Krakowie. Już wcześniej było dużo fauli, dużo prowokacji i wytrzymywaliśmy to nerwowo i do końca graliśmy w piłkę. Wiemy, na czym to polega. My, Lechia, mamy pewien image, pewien standard i pokazujemy go jako klub. Zapracowaliśmy ciężko wszyscy na ten image, prezentujemy wysoką kulturę gry i to musi być naszą wizytówką. Gramy dobrze w piłkę, ale też prezentujemy się na boisku z dobrej strony. Tak się określa klasę zespołu, a my chcemy być zespołem klasowym i tego będziemy się trzymać.
Nowak powiedział, że w meczu z Ruchem Chorzów gotowi do gry będą Mario Maloca oraz Marco Paixao. - W wysokiej formie jest Michał Mak i Lukas Haraslin, który dobrze zagrał ostatnie ciężkie minuty w Poznaniu, gdy graliśmy w dziewiątkę - dodaje Nowak.
Jak zachowanie Lechii w Poznaniu komentuje obrońca Rafał Janicki? - Puściły nam nerwy, nie zapanowaliśmy nad tym trochę. Nasza gra się nie układała. Po meczu mieliśmy rozmowę z trenerem, a chłopaki, którzy dostali czerwone kartki, przeprosili w szatni wszystkich za to, że tak się zachowali. Zapomnijmy już o tym! Przed nami mecz z Ruchem.
Z ostaniej chwili: Jak się dowiedzieliśmy, Lechia sprzedała już 15 tysięcy biletów na mecz z Legią Warszawa w Gdańsku 19 marca. Biorąc pod uwagę dotychczasową sprzedaż i dalsze prognozy, prawdopodobnie może zostać pobity rekord frekwencji ne meczu ligowym na gdańskim stadionie, czyli sprzedanych zostanie 37,5 tysiąca biletów! Puste będą jedynie strefy buforowe przy sektorze gości.