• Start
  • Wiadomości
  • Bez sukcesu na MŚ. Pływali daleko na Zatoce Meksykańskiej

Bez sukcesu na MŚ. Pływali daleko na Zatoce Meksykańskiej

- Nie tego oczekiwaliśmy, ale przyjmujemy ten wynik z pokorą - mówią Łukasz Przybytek i Paweł Kołodziński po nieudanych mistrzostwach świata w żeglarskiej klasie 49er. Na igrzyskach olimpijskich w Rio de Janeiro ma być zdecydowanie lepiej.
15.02.2016
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

Łukasz Przybytek i Paweł Kołodziński wypływają na Zatokę Meksykańską

W niedzielę, 14 lutego 2016 roku, zakończyły się żeglarskie mistrzostwa świata rozgrywane w tym roku w amerykańskim Clearwater na akwenie usytuowanym na wodach Zatoki Meksykańskiej.

Na dobry wynik - najlepiej medal - liczyli Łukasz Przybytek i Paweł Kołodziński z AZS AWFiS Gdańsk, którzy w listopadzie 2015 na mistrzostwach globu w Buenos Aires byli tuż za podium. Dzięki dobrym startom w poprzednim sezonie uzyskali olimpijską kwalifikację, start na wodach Zatoki Meksykańskiej był pierwszym etapem przygotowań do olimpijskich regat w Rio de Janeiro.

Poszło niestety słabo, bo 28. miejsce nie zadowala nikogo. Dlaczego?

- Nie chcemy się usprawiedliwiać, ale Paweł przyleciał do Stanów Zjednoczonych po przebytej chorobie, a w trakcie zgrupowania nie odpuścił stan zapalny prawego przedramienia. Każdego dnia potrzebna była interwencja fizjoterapeuty, który na szczęście był z nami - mówi Przybytek.

Jak przebiegały wyścigi?

- Regaty dla nas przebiegały ze zmiennym szczęściem. Zaczęliśmy od silnowiatrowych warunków, w których czujemy się swobodnie. Żeglując w kierunku mety na piątej pozycji wiatr narósł do tego stopnia, że nie byliśmy w stanie odpaść do kursu z wiatrem, by przekroczyć linię mety. Kolejna próba odpadania zakończyła się wywrotką i siedemnastym miejscem w tym wyścigu. To był pierwszy i ostatni wyścig tego i następnego dnia. W przeciągu tych dwóch dni startujące załogi połamały blisko 30 masztów - opowiada Kołodziński.

- Kolejne dni charakteryzowały się zupełnie innymi szczegółami. Wiatr bryzowy z płaską wodą lub wschodni, tak jak ostatniego dnia, ale bardzo zmienny w sile i kierunku. W wyścigach eliminacyjnych zabrakło nam idealnych startów, by od początku rywalizować z czołówką. Jeden falstart w ostatnim wyścigu eliminacji wykluczył nas z walki w czołowej „złotej grupie” (kwalifikowało się do niej 25 najlepszych załóg z eliminacji, walczyły o medale - przyp. red.) - dodaje Przybytek.

Mistrzami świata w klasie 49er - po raz czwarty z rzędu - zostali Nowozelandczycy Peter Burling i Blair Tuke, srebro dla załogi z Austrii - Nico Luca Marc Elle Karth i Nikolaus Leopold Resch, brąz dla pary z Wielkiej Brytanii - Dylan Fletcher-Scott i Alain Sign.

Dobrze w Cleawater spisała się inna polska załoga. Tomasz Januszewski i Jacek Nowak z AZS UWM Olsztyn zostali sklasyfikowani na czwartym miejscu.


Igrzyska olimpijskie w Rio de Janeiro odbędą się w sierpniu 2016 roku. Jakie plany do tego czasu ma duet gdańskich żeglarzy?

- Przed nami kilkanaście dni w Gdańsku, na zebranie sił i przygotowanie się do kolejnego zgrupowania. Już 10 marca polecimy na akwen regat olimpijskich do Rio de Janeiro. Tam wraz z załogą Tomka i Jacka (Januszewskiego i Nowaka - przyp. red.), pod okiem trenera Pawła Kacprowskiego odbędziemy serię treningów. Następnie wrócimy do Europy, by w połowie kwietnia wystartować w mistrzostwach Europy w Barcelonie - wylicza Kołodziński.

- Jeszcze w kwietniu przemieścimy się do Francji, by wziąć udział w Pucharze Świata - dodaje Przybytek. - Do igrzysk olimpijskich czeka nas bardzo intensywny tryb treningowo-startowy.

Łukasz Przybytek i Paweł Kołodziński