1:0. Wygrana Lechii odniesiona w bólach

– Cieszy mnie jedynie wywalczenie trzech punktów – przyznał trener Thomas von Heesen po meczu z Termalicą Bruk-Bet Niecierza. Lechia Gdańsk wygrała w Mielcu 1:0, ale nie zachwyciła. Dobre zmiany dali Sławomir Peszko i Sebastian Mila, którzy mieli swój udział w zwycięskim golu.
25.10.2015
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl

Lechia, po efektownych zwycięstwach z Zagłębiem (zdjęcie z tego meczu) i Jagiellonią, wygrała szczęśliwie z Termalicą. Trener Thomas von Heesen i jego zawodnicy zrobili kolejny krok w górę tabeli ekstraklasy.

– Lechia, po Lechu i Legii, ma chyba najmocniejszy skład w polskiej ekstraklasie. Jak na razie nie znajduje to potwierdzenia w tabeli, ale nie można się tym sugerować. Lechia jest bardzo silna, wyróżnia się nie tylko składem, ale też taktyką. Gra ofensywnie – mówił przed meczem kapitan Termaliki Bruk-Bet Jakub Biskup.

Miał rację, ale jak to często w sporcie bywa, nazwiska same nie grają. Gdańszczanie co prawda dobrze weszli w mecz, bo już w 2. minucie ruszyli do przodu, do strzału doszedł Grzegorz Kuświk, ale uderzył nad poprzeczką.

To jednak było wszystko, na co biało-zielonych ofensywnie w pierwszej połowie było stać. Niby kontrolowali wydarzenia na boisku, niby przytrzymywali piłkę, niby wyprowadzali dobrze atak pozycyjny, ale nic konstruktywnego z tego nie wynikało. To gospodarze, beniaminek ekstraklasy, mieli więcej do powiedzenia. Przy kilku sytuacjach byli bliscy zdobycia gola.

W 10. minucie Bartłomiej Babiarz posłał piłkę metr nad spojeniem słupka z poprzeczką, a bramkarz biało-zielonych Marko Marić tylko wzrokiem odprowadzał piłkę.

W 22. minucie Dawid Plizga silnie strzelił z rzutu wolnego z około 25 metrów, ale świetnie bronił Marić.

W 38. minucie Biskup wrzucił piłkę prostopadłym podaniem w pole karne, gdzie znajdował się niepilnowany przez nikogo Dawid Plizga, który jednak – na szczęście dla lechistów – nie opanował piłki.

W 42. minucie ponownie przy piłce był Biskup, tym razem podawał do Dariusza Jareckiego. Ten dośrodkował w pole karne do Plizgi: strzał z powietrza, obok bramki Maricia.

W 43. minucie Plizga minął Gersona, strzelił, ale instynktownie odbił Marić. Dobitkę Plizga wyrzucił kilka metrów od bramki.  

– Szczególnie do przerwy byliśmy na boisku ospali. W szatni powiedziałem parę słów zawodnikom i trochę lepiej wyglądało to wszystko w drugiej połowie, gdy na boisko weszli piłkarze rezerwowi – wyjaśniał szkoleniowiec Lechii.

Jako pierwszy z rezerwowych pojawił się na murawie Aleksandar Kovacević tuż po przerwie, potem Sławomir Peszko i w końcu – 5 minut przed końcem – Sebastian Mila. Szczególnie ważni okazali się dwaj ostatni, ale zanim uczestniczyli w akcji meczu, to ciągle naciskali piłkarze Termaliki.

W 53. minucie Plizga podawał do Wojciecha Kędziory, po którego uderzeniu głową piłka o centymetry przeleciała obok słupka.

W 59. minucie Bartłomiej Babiarz huknął z dystansu, Marić wybił przed siebie, do dobitki dopadł Kędziora, który umieścił piłkę w siatce. Radość gospodarzy była krótkotrwała – spalony.

W końcu dobra akcja biało-zielonych. W 64. minucie Peszko, który pięć minut wcześniej zmienił Michała Chrapka, zagrał długim podaniem do Macieja Makuszewskiego. Kapitan biało-zielonych wypuścił wchodzącego w pole karne Kuświka... Niestety, supersnajper Lechii nie zdołał opanować piłki.

W 67. minucie świetnie interweniował Grzegorz Wojtkowiak, który w polu karnym wybił piłkę sprzed stopy, chcącego strzelać, Biskupa. Piłkarz Termaliki padł jeszcze na murawę, ale sędzia spotkania nakazał grać dalej.

Od 70. do 72. minuty trwał najlepszy okres Lechii, głównie za sprawą szarżującego Peszki. Gdańszczanie przeprowadzili trzy akcje, niestety żadna nie zakończyła się golem. Najbliżej jego zdobycia był Milos Krasić, który, mimo asysty dwóch obrońców gospodarzy, uderzył mocno, ale Sebastian Nowak, bramkarz zespołu z Niecierzy, sparował piłkę nie bez problemów.  

W końcu w 85. minucie na boisko wszedł Mila. No i zrobił różnicę. Cztery minuty później z lewej strony boiska zagrał w pole karne do Jakuba Wawrzyniaka, obrońca biało-zielonych oddał do będącego kilka metrów obok Peszki, w którego wpadł Dalibor Pleva. Karny! Jedenastkę pewnie wykorzystał Kuświk. Po celnym strzale nawet się nie uśmiechnął. Odetchnął z ulgą, podobnie, jak jego koledzy z drużyny.

– Termalica na boisku może i była zespołem groźniejszym, ale o wygranych ostatecznie decyduje skuteczność. Z mojej perspektywy sędzia na pewno miał argumenty, by podyktować dla nas rzut karny – stwierdził Wawrzyniak.

Piłkarze z Niecierzy ruszyli jeszcze do odrabiania strat, ale wyniku zmienić już nie zdołali. Lechia wygrała, choć na boisku na pewno nie była lepsza.  

– Po tym meczu mogę powiedzieć, że cieszy mnie jedynie wywalczenie trzech punktów. To nie było wielkie spotkanie w naszym wykonaniu, w wielu momentach graliśmy grubo poniżej własnych możliwości, nie realizowaliśmy tego, co sobie założyliśmy – mówił trener von Heesen. – Mogę jedynie powiedzieć, że trafiłem ze zmianami. Niezłą dał Aleksandar Kovacević, kluczowym dla losów meczu podaniem popisał się Sebastian Mila, także Sławomir Peszko pokazał się z niezłej strony.


Termalica Bruk-Bet Niecierza – Lechia Gdańsk 0:1 (0:0)

Bramka: 0:1 Grzegorz Kuświk (90, karny)

Termalica Bruk-Bet: Nowak – Markowski, Pleva, Sołdecki Ż, Jarecki – Plizga (88, Drozodwicz), Foszmańczyk (78, Liczka), Kupczak, Babiarz, Biskup – Juhar (46, Kędziora)

Lechia: Marić – Wojtkowiak, Janicki, Gerson, Wawrzyniak – Makuszewski, Borysiuk, Łukasik (46, Kovacević), Krasić (85, Mila), Chrapek (59, Peszko) – Kuświk