• Start
  • Wiadomości
  • Gdańszczanka Sara Campos: "Sylwester w Madrycie to hardcore"

Gdańszczanka Sara Campos: "Sylwester w Madrycie to hardcore"

Złapałam ją w ostatniej chwili, gdy siedziała w samolocie do Madrytu, bo tam jej polska rodzina (mąż Michał i syn Leon) wraz z hiszpańską obchodzą tegoroczne Boże Narodzenie i Nowy Rok. Rozmawiamy o obyczajach, różnicach i podobieństwach w celebrowaniu świąt przez obie nacje: kiedy Hiszpanie jedzą 12 winogron, a kiedy słodką chałwę? I czy mają skłonność do hazardu?
25.12.2017
Więcej artykułów poświęconych Gdańskowi znajdziesz na stronie głównej gdansk.pl
Sara Campos jest malarką. Pochodzi z Madrytu, mieszka w Gdańsku od siedmiu lat


Sara Campos jest Hiszpanką i gdańszczanką, bo mieszka tu z mężem Polakiem od siedmiu lat. Jest też malarką, jedną z artystek tworzących obrazy do filmu “Twój Vincent” i ambasadorką kampanii “Łączy Nas Gdańsk”. Sara poznała Michała podczas studiów w Niemczech, kiedy oboje korzystali z programu Erasmus. Mąż architekt i ona malarka przez kilka pierwszych lat mieszkali w Madrycie, ale w 2008 r. zaczął się w Europie kryzys, o pracę było trudno i zdecydowali się przenieść się do Polski. Z perspektywy czasu Sara uznaje tę decyzję za świetną. Dziś Michał prowadzi w Gdańsku własną firmę, a ona maluje. Przez półtora roku współpracowała przy produkcji filmu “Twój Vincent” - biografii Vincenta van Gogha, która od chwili premiery święci triumfy na światowych festiwalach. 

Anna Umięcka: - Jaka była pani pierwsza polska wigilia?

Sara Campos: - Pierwsze zaskoczenie i duża różnica to pora wigilijnej kolacji. - Początek o 16? - dziwiłam się. W Hiszpani to jest naprawdę kolacja, czyli zaczynamy o 21.30 lub 22, kiedy zapada prawdziwa noc. Różni się też oczywiście menu. My jemy owoce morza, ryby i ... mięso. W Polsce nie do pomyślenia. Na początku ryby podawane na zimno były nie od przejścia. Po grecku czy w galarecie zupełnie mi nie smakowały. Ale teraz uwielbiam! I rybę w galarecie, i śledzie po staropolsku z cebulką. Pierogi z kapustą z grzybami też są super. Tylko ta po grecku - nie za bardzo [śmiech].

W polskich domach pojawia się w Wigilię smażony karp, śledzie, barszcz czy kluski z makiem. Czy w Hiszpanii jest podobnie? 

Sara Campos: - Hiszpanie na stole wigilijnym stawiają przede wszystkim ryby i owoce morza - to jest najważniejsze. Na przystawki małże, krewetki, a potem zupa. Do naszej tradycji należy zupa rybna z owocami morza. W wielu rodzinach, w mojej też, na stole muszą się też znaleźć gotowane karczochy hiszpańskie z orzeszkami piniowymi. To bardzo prosty, ale bardzo stary przepis. I fioletowa kapusta tzw. lombarda duszona z orzechami. A z mięs jagnięcina. Na wsi, gdzie spędzamy święta ostatnio, nie piecze się jej w domowym piekarniku, ale w miejskim, wspólnym piecu, w którym na co dzień wypieka się chleb. Każdy przynosi swoje mięso i razem gotujemy.
Ze słodyczy - bardzo popularny jest turrón. To arabski przepis, słodki nugat z marcepanem, bardzo podobny do chałwy. Pijemy też wino podczas wigilii. Tylko w bardzo religijnych rodzinach nie ma tego dnia alkoholu i mięsa. Coraz częściej też po kolacji Hiszpanie, szczególnie młodzi, idą bawić się do klubów, starsi jednak pielęgnują tradycję długich biesiad rodzinnych.

Sara Campos: - Hiszpanie na stole wigilijnym stawiają przede wszystkim ryby i owoce morza

Dla polskich dzieci, które czekają na prezenty, 24 grudnia bywa najważniejszym dniem w roku. Warto być grzecznym, żeby św. Mikołaj spełnił nasze marzenie. W Hiszpanii, jeszcze nie tak dawno, w święta obdarowywali się tylko dorośli, a dzieci musiały poczekać jeszcze kilka dni...

- Kiedy ja byłam mała, dzieci dostawały prezenty tylko na Trzech Króli - 5 stycznia. Tego dnia na ulicach hiszpańskich miast pojawiają się parady, uroczyste przejazdy Trzech Króli. Królowie rozdają cukierki dzieciom, które tego dnia szybciej idą spać, bardzo przejęte, bo Królowie przynoszą też prezenty nocą. I kiedy dzieciaki budzą się następnego dnia, mogą je rozpakować. 

Ale ostatnio pojawiła się nowa moda - podarki są też na wigilię. Dorośli często losują, kto komu przygotuje prezent. Kupujemy perfumy, książki i ciuchy. Dla dzieci zabawki i słodycze.

Pierwszego dnia świąt, kiedy my spotykamy się na obiedzie, Hiszpanie odpoczywają, a potem?

- Hiszpanie nie obchodzą trzech dni świąt. Pierwszego dnia spotykamy się na kawie z rodziną, a drugi już jest normalnym dniem pracy.

Coś jeszcze nas różni?

- Chyba zasadniczą różnicą pomiędzy polskimi a hiszpańskimi zwyczajami świątecznymi jest, niezwykle popularna w Hiszpanii, loteria narodowa.

Słyszałam, że to prawdziwe szaleństwo, a zasady dość skomplikowane [od red.: powstała w 1812 roku, a organizuje ją co roku przedsiębiorstwo należące do hiszpańskiego ministerstwa finansów i administracji. Nie przerwano jej nawet podczas hiszpańskiej wojny domowej]. 

- Rzeczywiście! Kupony loterii kupujemy cały rok, nawet jako prezent z wakacji, i obdarowujemy nimi rodzinę, przyjaciół. Jeden kupon kosztuje 200 euro, ale dzieli się go na drobniejsze nominały, po 20 euro. A 22 grudnia następuje wielkie rozwiązanie - w radiu i telewizji od rana pokazują relację z losowania, bo trwa ono nawet kilka godzin. Numery losują uczniowie i wyśpiewują je przed zgromadzoną publicznością. Cały czas dzwonimy też do siebie, wymieniamy się numerami i jak ktoś wygra, to jest wielka radość.
Za 20 euro można wygrać i 300 tysięcy euro. To może nie jest tak dużo, ale to świąteczny symbol.

- Nowy Rok w Hiszpanii to IMPREZA! - przekonuje Sara


Kilka dni odpoczynku i nastaje Nowy Rok. Co wtedy robią Hiszpanie?

- Nowy Rok w Hiszpanii to IMPREZA! Sylwester zaczynamy kolacją rodzinną, którą kończymy przed północą i idziemy na Puerta del Sol, główny plac w centrum Madrytu, pod ratusz Casa de Correos, gdzie zamontowany jest zegar. Oglądamy razem transmisję z innych miast, a kiedy wybija północ, w rytm uderzeń zegara, zjadamy 12 winogron. To zapewnia szczęście na Nowy Rok. I oczywiście wznosimy toast cavą! Po szampanie i życzeniach bawimy się na imprezach w klubach albo u znajomych, aż do rana. Musi być wesoło i bardzo głośno! A o 7 rano, zmęczeni posilamy się churros, czyli paluchem pączkowym - bardzo słodkim, tłustym i pewnie niezdrowym, ale bardzo smacznym, który popija się gęstą, gorącą czekoladą. 
I jeszcze jedna rzecz. W Madrycie, 31 grudnia, jeszcze przed rodzinną kolacją odbywa się Bieg Sylwestrowy. Biorą w nim udział amatorzy i profesjonaliści, w sumie ok. 300 tysięcy osób. Mój mąż też! Mają do pokonania 10 km po centrum Madrytu. To bardzo wesoła impreza. Ludzie biegają przebrani, w czapkach Mikołaja.

O rany, trzeba mieć mnóstwo siły, żeby najpierw biegać, potem biesiadować, tańczyć do rana i kończyć noc gęstą czekoladą...  

- Tak, ten dzień to prawdziwy hardcore, ale warto! [śmiech].

TV

Żywie Biełaruś! Białoruski Dzień Wolności w Gdańsku